Rok: 2022 Autor: WatykanWIELKI PIĄTEK «MĘKA PAŃSKA»DROGA KRZYŻOWA POD PRZEWODNICTWEM OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKAKOLOSEUM RZYM, 15 KWIETNIA 2022MEDYTACJE I MODLITWY przygotowane przez I młodą parę małżeńską II rodzinę na misjach III starszych małżonków bezdzietnych IV rodzinę wielodzietną V rodzinę z dzieckiem niepełnosprawnym VI rodzinę zastępczą VII rodzinę z chorym rodzicem VIII starszych małżonków – dziadków IX rodzinę adopcyjną X wdowę z dziećmi XI rodzinę z konsekrowanym dzieckiem XII rodzinę, która straciła córkę XIII rodzinę ukraińską i rodzinę rosyjską XIV rodzinę migrantówDROGA KRZYŻOWAPieśńW imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego W. na rozpoczęciePanie Jezu, w tym dniu poświęconym Twojej Męce wznosimy nasze głosy do Ciebie, ufni, że nas Ciebie, bo Ty jesteś dla nas źródłem życia, bierzesz na siebie nasze cierpienia, swoim świętym krzyżem odkupiłeś że przez Twoje rany zostaliśmy uzdrowieni, że nie zostawiasz nas samych w godzinie próby, że Twoja Ewangelia jest prawdziwą Twoje umęczone ciało w wielu naszych braciach i siostrach, przemoc, której doznajesz w tym, kto jest prześladowany, Twoje opuszczenie w męce tego, kto zostaje który zechciałeś żyć w rodzinie, spójrz życzliwie na nasze rodziny: wysłuchaj modlitw, usłysz jęki, błogosław postanowienia, towarzysz w drodze, podtrzymuj w niepewności, pocieszaj zranione uczucia, wlej odwagę, by kochać, udziel łaski przebaczenia, uczyń je otwartymi na potrzeby Jezu, Ty, który jesteś Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym, spraw, abyśmy nie dali się pozbawić nadziei na nowe człowieczeństwo, na nowe niebo i nową ziemię, gdzie otrzesz wszelką łzę z naszych oczu i nie będzie już więcej jęków ani strapień, bo dawne rzeczy przeminęły i będziemy jedną wielką rodziną w Twoim domu miłości i pokoju. W. pierwsza Jezus w agonii w Ogrodzie Oliwnym(Rozważanie przygotowane przez młodą parę małżeńską)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti przybyli do miejsca zwanego Getsemani, On rzekł do swoich uczniów: «Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem się pomodlę». Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć oraz odczuwać trwogę. I rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie». I odszedłszy nieco do przodu, padł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina. I mówił: «Abba, Ojcze! Dla Ciebie wszystko jest możliwe: zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty» (Mk 14, 32-36).Oto jesteśmy tutaj, pobraliśmy się zaledwie dwa lata temu. Nasze małżeństwo nie zostało jeszcze wystawione na próbę przez zbyt wiele burz. Pandemia nieco skomplikowała sytuację, ale jesteśmy szczęśliwi. Nasz miesiąc miodowy wydaje się być długi, mimo codziennych kłótni. Wbrew naszym różnicom. A jednak często boimy się. Kiedy myślimy o parach małżeńskich starszych przyjaciół, którzy nie dali rady. Kiedy czytamy w gazetach o rosnącej liczbie separacji. Kiedy wmawiają nam, że na pewno się rozejdziemy, bo tak postępuje świat. To sprawa statystyki. Kiedy czujemy się samotni, bo nie rozumiemy się. Kiedy z trudem wiążemy koniec z końcem. Kiedy odnajdujemy się jak obcy sobie, pod tym samym dachem. Kiedy budzimy się w nocy i czujemy w sercu ciężar i udrękę naszego „sieroctwa”. Ponieważ zapominamy, że jesteśmy dziećmi. Ponieważ wierzymy, że nasze małżeństwo i nasza rodzina zależą tylko od nas, od naszych własnych sił. Uświadamiamy sobie, że małżeństwo to nie tylko romantyczna przygoda, ale to także Getsemani, to także udręka przed wydaniem twojego ciała dla Jezu, który znosiłeś strach i udrękę. R. Dona nobis który modliłeś się w godzinie próby. R. Dona nobis który wzywasz nas, abyśmy czuwali i modlili się razem z Tobą. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który pośród spokojnych drzew oliwnych modląc się, zgodziłeś się cierpieć za nas aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej, wysłuchaj naszych błagań za młodych małżonków: pomóż im w zjednoczeniu z Tobą stawić czoła trudnościom i spraw, abyśmy wszyscy pozostali z Tobą w godzinie próby. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. druga Jezus zdradzony przez Judasza i opuszczony przez swoich uczniów(Rozważanie przygotowane przez rodzinę na misjach)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti Jezus jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szedł na ich czele i podszedł do Jezusa, aby Go ucałować. Jezus mu rzekł: «Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?». Towarzysze Jezusa, widząc, na co się zanosi, zapytali: «Panie, czy mamy uderzyć mieczem?». I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana, i odciął mu prawe ucho (Łk 22, 47-50). Jezus rzekł do niego: «Włóż miecz na swoje miejsce, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają za miecz, od miecza giną». Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli (Mt 26, prawie dziesięć lat temu wyjechaliśmy na misje, bo nie wystarczało nam nasze szczęście. Chcieliśmy oddać nasze życie, aby także inni mogli doświadczyć tej samej radości. Chcieliśmy ukazać miłość Chrystusa także tym, którzy Go nie znają. Nieważne, gdzie. Życie wspólnotowe i codzienne zajęcia pomagają nam wychowywać dzieci z otwartym spojrzeniem na życie i świat. Nie jest to jednak łatwe: nie ukrywamy udręki i strachu przed prowadzeniem niepewnego życia rodzinnego z dala od naszego kraju. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze terror wojny, tak dramatycznie obecny w ostatnich miesiącach. Nie jest łatwo żyć samą wiarą i miłością, ponieważ często nie potrafimy w pełni zawierzyć się Opatrzności. A czasem, w obliczu bólu i cierpienia matki, która umiera przy porodzie, a ponadto pod bombami, albo rodziny zniszczonej przez wojnę, głód, czy przemoc, pojawia się pokusa, aby odpowiedzieć mieczem, uciec, porzucić Cię, zostawić wszystko, myśląc, że nie warto… Ale to byłoby zdradą naszych najuboższych braci i sióstr, którzy są Twoim ciałem w świecie i którzy przypominają nam, że Ty jesteś Jezu, który zostałeś zdradzony przez pocałunek. R. Dona nobis który zostałeś opuszczony przez uczniów. R. Dona nobis który doświadczyłeś samotności i upokorzenia. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który przyjąłeś z miłością zdradziecki pocałunek Judasza, wysłuchaj naszych błagań: udziel rodzinom na misjach odwagi do dawania świadectwa o Twojej Ewangelii, oraz pozwól nam wszystkim odpowiadać dobrem na zło, abyśmy stawali się budowniczymi pokoju i pojednania. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. trzecia Jezus skazany przez Sanhedryn(Rozważanie przygotowane przez starszych małżonków bezdzietnych)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti i cały Sanhedryn szukali świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić, lecz nie znaleźli. Najwyższy kapłan zapytał Go: «Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?». Jezus odpowiedział: «Ja jestem». Oni zaś wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci ( Mk 14, zaręczeni przez kilka miesięcy, potem życie rozdzieliło nas na długi czas, uświadamiając nam rozdzierającą letniość serca, które bije daleko. A kiedy ponownie odnaleźliśmy się, natychmiast pobraliśmy się, z pośpiechem tych, którzy już długo czekali i żywili obawy. Opuściliśmy nasze rodzinne domy, aby stworzyć własny. Podjęliśmy naszą drogę małżeńską, pełni planów, ale również złudzeń młodości. Wtedy życie pokazało, że jesteśmy słabi, a jednocześnie pozbawiło nas oczekiwań, każąc nam iść drogą, często pod górę, na szczycie której stanęliśmy twarzą w twarz z niemożnością stania się rodzicami. Często boleśnie doświadczamy wielu osądów na temat naszej niepłodności. Tysiące razy pytano nas: „Jak to możliwe, że nie macie dzieci?”, jakby sugerując, że nasze małżeństwo i nasza miłość nie wystarczą, aby stworzyć rodzinę. Ileż mało wyrozumiałych spojrzeń zdążyliśmy już przetrawić. Ale nadal idziemy każdego dnia, trzymając się za ręce, troszcząc się razem o wspólnotę braci, sióstr i przyjaciół, która wśród samotności i czułości stała się z czasem domem i Jezu, który zniosłeś niesprawiedliwy wyrok. R. Dona nobis który zniosłeś insynuacje i oskarżenia. R. Dona nobis który niewinny byłeś prześladowany. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który zostałeś niesprawiedliwie skazany, wysłuchaj naszej modlitwy: udziel bezdzietnym małżonkom łaski podążania ramię przy ramieniu i życia w pełni sakramentem miłości małżeńskiej, a nam wszystkim, byśmy z łagodną stałością przeżywali przeciwności. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. czwarta Piotr zapiera się Jezusa(Rozważanie przygotowane przez rodzinę wielodzietną)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti Piotr był na dole, na dziedzińcu, przyszła jedna ze służących najwyższego kapłana. Zobaczywszy Piotra grzejącego się [przy ogniu], przypatrzyła mu się i rzekła: «I Ty byłeś z tym Nazarejczykiem Jezusem». Lecz on zaprzeczył, mówiąc: «Nie wiem i nie rozumiem, co mówisz». I zaraz powtórnie zapiał kogut. Wspomniał Piotr na słowa, które mu powiedział Jezus: «Pierwej nim kogut dwa razy zapieje, trzy razy się Mnie się wyprzesz». I wybuchnął płaczem (Mk 14, pobraliśmy się, wydawało się nam, że nie będziemy mogli mieć dzieci. Następnie, podczas podróży poślubnej, pojawiło się pierwsze i zmieniło nasze życie. Mieliśmy inne plany, chcieliśmy realizować się w pracy, podróżować, próbować żyć choć przez chwilę jako wieczni narzeczeni… I wtedy, kiedy jeszcze nie dowierzając, dotykaliśmy ręką piękno tego daru, pojawiło się nasze drugie dziecko: dziewczynka. I tak, patrząc dzisiaj wstecz, pojawiły się także inne, prawie niezauważalnie. A nasze marzenia? Kształtowane przez wydarzenia. Nasze zawodowe spełnienie się? Zmodyfikowane przez wydarzenia życiowe, które wdzierają się do środka. A potem strach, że pewnego dnia zaprzeczymy wszystkiemu, jak Piotr; udręka i pokusa żałowania w obliczu kolejnego niespodziewanego wydatku; niepokój o napięcia w relacjach z nastoletnimi dziećmi. Dawne pragnienia ustąpiły miejsca naszej rodzinie. Nie jest to oczywiście łatwe, ale jest to o wiele piękniejsze. Wbrew myślom i intensywności naszych dni, których nigdy nie mamy dosyć, nigdy byśmy się nie cofnęli Jezu, który osuszyłeś łzy Piotra. R. Dona nobis który przebaczasz temu, kto uznaje, że zgrzeszył. R. Dona nobis który rozumiesz nasze niepewności. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który otwierasz ramiona dla tego, który przyzywa Twego przebaczenia, wysłuchaj naszego błagania: spraw, aby rodziny wielodzietne pokonywały każdą trudność z radością, a my wszyscy byśmy zawsze podnosili się po upadku. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. piąta Jezus osądzony przez Piłata(Rozważanie przygotowane przez rodzinę z dzieckiem niepełnosprawnym)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti ponownie ich zapytał: «Co więc mam uczynić z Tym, którego nazywacie Królem żydowskim?». Odpowiedzieli mu krzykiem: «Ukrzyżuj go!». Piłat odparł: «A cóż złego uczynił?». Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: «Ukrzyżuj go!». Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie (Mk 15,12-15).Nasz syn został osądzony jeszcze przed przyjściem na świat. Spotkaliśmy lekarzy, którzy zadbali o jego życie, zanim się urodził, i lekarzy, którzy dali nam jasno do zrozumienia, że lepiej, żeby się nie urodził. A kiedy wybraliśmy życie, byliśmy również my przedmiotem osądu: „Będzie ciężarem dla was i dla społeczeństwa” – powiedziano nam. „Ukrzyżuj go”. A przecież nie zrobił nic złego. Jakże często osąd świata jest pochopny i powierzchowny, i sprawia nam ból nawet jedno spojrzenie. Nosimy w sobie wstyd związany z innością, która częściej zasługuje na politowanie niż na akceptację. Niepełnosprawność nie jest ani chlubą, ani etykietą, ale raczej szatą duszy, która często woli milczeć w obliczu niesprawiedliwych sądów, nie ze wstydu, ale z miłosierdzia wobec tego, kto osądza. Nie jesteśmy odporni na krzyż zwątpienia czy pokusę zastanawiania się, jak by to było, gdyby sprawy potoczyły się inaczej. Lecz, w rzeczywistości jednak niepełnosprawność jest stanem, a nie cechą, a dusza, dzięki Bogu, nie zna Jezu, który patrzyłeś z miłością na swych przeciwników. R. Dona nobis który nie lękałeś się tego, kto zabija ciało, ale nie życie. R. Dona nobis który sądzisz z miłością miłosierną. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który zostałeś osądzony według logiki tego świata, wysłuchaj nasze błagania za rodziny z cierpiącymi dziećmi: daj im ulgę w zmęczeniu, a nam wszystkim, abyśmy zawsze i wszędzie wybierali, chronili i kochali życie. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. szósta Jezus biczowany i ukoronowany cierniem(Rozważanie przygotowane przez rodzinę zastępczą)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti po ubiczowaniu Jezusa wydał Go na ukrzyżowanie. Następnie żołnierze ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu ją na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: «Witaj Królu żydowski!». Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd (Mk 15, dom jest duży, nie tylko pod względem powierzchni, ale przede wszystkim pod względem bogactwa ludzkiego, które w nim mieszka. Od początku naszego małżeństwa nigdy nie było nas tylko dwoje. Przyjmowanie bólu było i jest aż do dzisiaj naszym powołaniem – po 42 latach małżeństwa i trójce dzieci, dziewiątce wnuków i piątce dzieci zaadoptowanych, nie samowystarczalnych i z poważnymi trudnościami psychicznymi – jest wszystkim, ale nie jest smutne. Nie zasługujemy na takie błogosławieństwo od życia. W duszy osoby, która wierzy, że pozostawianie ludzi cierpiących tylko samym sobie jest nieludzkie, Duch Święty pobudza wolę działania, by nie być obojętnym, obcym. Ból nas zmienił. Ból przywraca nas do tego, co najważniejsze, porządkuje życiowe priorytety i przywraca prostotę godności człowieka jako takiego. Na bolesnej drodze życia tak wielu biczowanych i krzyżowanych, obok nich, pod ciężarem ich krzyża, odkryliśmy, że prawdziwym królem jest ten, kto ofiarowuje swoje życie i daje siebie na pokarm, z duszą i Jezu, który byłeś biczowany na ciele i na duchu. R. Dona nobis który poznałeś niewinny ból. R. Dona nobis który zostałeś upokorzony, znieważony, ukoronowany cierniem. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który wycierpiałeś ból i pogardę, wysłuchaj naszego błagania: spraw, aby nasze rodziny nauczyły się przyjmować tych, którzy są zranieni, a my wszyscy byśmy przyjmowali i otaczali troską cierpienia innych. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. siódma Jezus obarczony krzyżem(Rozważanie przygotowane przez rodzinę z chorym rodzicem)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti gdy wyszydzili Jezusa, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty, a następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować (Mk 15, 20).Pewnego poranka moja żona zemdlała dwukrotnie. Bieg do szpitala i odkrycie choroby, która już sączyła truciznę do jej głowy. Operacja, rehabilitacja, leczenie…; a dziś zupełnie nowa codzienność dla nas wszystkich. Pan przemawia do nas poprzez wydarzenia, które nie zawsze rozumiemy, i prowadzi nas za rękę, abyśmy rozwijali to, co w nas najlepsze. Miała swoją rolę, pozycję, „szatę”, a odnalazła się zupełnie inna. Goła, bezbronna, ukrzyżowana. A ja z nią. Poprzez tę chorobę, na tym krzyżu, staliśmy się filarem, na którym dzieci wiedzą, że mogą się oprzeć. Wcześniej tak nie było. Mógłbym niemal powiedzieć, że dziś, z jej oczami przenikającymi ich młodzieńczy ból, jest w pełni matką i żoną. Bez pustych słów, w istocie życia trudniejszego i nowego. Bycie zablokowanym, przygwożdżonym przez bombardującą myśl, zmusza przede wszystkim mnie, który byłem tak uparcie dumny, do odkrycia w innych rodzinach daru, jakim one są: ci, którzy próbują cię rozśmieszyć; ci, którzy pomagają ci w kuchni; ci, którzy zabierają dzieci na katechezę; ci, którzy cię słuchają; ci, którzy rozumieją cię jednym spojrzeniem; ci, którzy pomimo, że mają równie, jeśli nie bardziej skomplikowane sytuacje, nieustannie się o ciebie Jezu, który nie szukałeś ziemskich zaszczytów. R. Dona nobis który wziąłeś na siebie ciężary wszystkich śmiertelników. R. Dona nobis który przyjąłeś na siebie ciężkie drzewo krzyża. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który przekształciłeś szubienicę śmierci w niewyczerpane źródło życia, wysłuchaj nasze prośby: spraw, aby dzieci opiekowały się rodzicami, czuwając nad nimi z wdzięcznością, i abyśmy wszyscy nauczyli się od Ciebie radości kochania i wielkodusznego poświęcania się. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. ósma Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi(Rozważanie przygotowane przez starszych małżonków – dziadków)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti żołnierze Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola. Włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23, 26).Dwa lata temu przeszliśmy na emeryturę i właśnie wtedy, gdy zaczynaliśmy marzyć o tym, jak spożytkować odzyskane energie, przyszła wiadomość, że nasz zięć został zwolniony z pracy. W czasie pandemii bezradnie patrzyliśmy, jak rozpada się małżeństwo naszej starszej córki. Wnuki zaczęły wypełniać nasz dom żywiołowością i zamieszaniem – i to nie tylko w niedziele – w sposób, który nie miał miejsca od czasu, gdy nasza trójka dzieci była mała. Zamontowaliśmy w samochodzie fotelik i kupiliśmy tablicę, by zapisywać plany zajęć naszych pięciu wnuków, aby nie ryzykować, że o czymś zapomnimy. Nasze mięśnie nie są już takie jak dawniej, ale bagaż doświadczeń sprawia, że jesteśmy bardziej ulegli wobec życia niż wtedy, gdy mieliśmy siłę do biegania. Niepokoi nas krzyż niepewności rodzinnej i zawodowej. I dzisiaj, kiedy naturalnie bylibyśmy skłoni do zajmowania się naszym zmęczeniem i niezaprzeczalnym lękiem przed śmiercią, zostaliśmy obarczeni nieoczekiwanym krzyżem, włożonym na nasze barki wbrew nam samym. Kroki stają się coraz wolniejsze, a w nocy, po uśmiechnięciu się, okazuje się, że płaczemy ze współczucia. Ale bycie „tlenem” dla rodzin naszych dzieci jest darem, który pozwala nam powrócić do uczuć, których doznawaliśmy, gdy dzieci były małe. Nigdy nie przestaje się być mamą i Jezu, który dzieliłeś ciężar krzyża. R. Dona nobis który poddajesz nas pod osąd Twojego krzyża. R. Dona nobis który prosisz nas, abyśmy szli za Tobą, niosąc nasz krzyż. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który wzywasz nas, byśmy jedni drugich brzemiona nosili, wysłuchaj nasze błagania: spraw, aby nasze rodziny umiały dzielić się radościami i pracą, a my wszyscy, abyśmy wzrastali w aktywnym braterstwie. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. dziewiąta Jezus spotyka kobiety jerozolimskie(Rozważanie przygotowane przez rodzinę adopcyjną)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti Jezusem szło mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!» (Łk 23, 27-28).Teraz jest nas czworo. Przez wiele lat było nas dwoje i stawialiśmy czoła krzyżowi samotności i formowania się rodzicielstwa innego niż to, które zawsze sobie wyobrażaliśmy. Adopcja to opowieść o życiu naznaczonym porzuceniem, które zostało uzdrowione przez otwarcie się. Ale porzucenie to rana, która zawsze krwawi. A adopcja to krzyż, który rodzice i dzieci dźwigają na swoich barkach razem, znosząc go, próbując złagodzić ból, ale także kochają go, jako część historii swojego dziecka. Boli jednak widok dziecka, które cierpi z powodu swojej przeszłości. Boli próba kochania go, nie mogąc w żaden sposób złagodzić jego bólu. Zaadoptowaliśmy się wzajemnie. I nie ma dnia, w którym nie budzimy się z myślą, że było warto; że cały ten wysiłek nie poszedł na marne; że ten krzyż, choć bolesny, kryje w sobie tajemnicę Jezu, który skupiłeś na sobie spojrzenia kobiet jerozolimskich. R. Dona nobis który ocierałeś łzy i pocieszałeś serca. R. Dona nobis który z odwagą przeszedłeś drogę krzyżową. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który poszedłeś naprzeciw krzyżowi z otwartymi oczami i gotowym sercem, wysłuchaj nasze prośby: spraw, aby rodzice i ich adoptowane dzieci wzrastali razem jako otwarte rodziny, i abyśmy wszyscy współpracowali, by nieść radość bliźniemu. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. dziesiąta Jezus został ukrzyżowany(Rozważanie przygotowane przez wdowę z dziećmi)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti przyszli na miejsce zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, a drugiego po lewej Jego stronie. Jezus zaś mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». A oni rozdzielili między siebie jego szaty, rzucając losy. Lud zaś stał i patrzył. A członkowie Sanhedrynu: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem Bożym Wybrańcem». Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie». Był także nad Nim napis: «To jest Król żydowski» (Łk 23, 33-38).Jesteśmy: matka i dwoje dzieci. Od ponad siedmiu lat jesteśmy krzesłem z trzema nogami zamiast czterech: najpiękniejszym i wartościowym, nawet jeśli trochę niestabilnym. Pod krzyżem każda rodzina, nawet ta najbardziej skrzywiona, najbardziej cierpiąca, najdziwniejsza, najbardziej niekompletna, znajduje swój najgłębszy sens. Również nasza. Doświadczyliśmy, nie bez łez i bólu, że Jezus w tym uścisku zbitych gwoździami belek patrzy na nas i nigdy nie zostawia nas samych. Powierza nas nie tylko ogólnej miłości Stwórcy do swoich stworzeń, ale przyjacielowi, matce, synowi, bratu, Kościołowi, który ze wszystkimi swoimi wadami wyciąga rękę i choć może się to wydawać niemożliwe, czasami dźwiga za nas ciężar, pozwalając nam od czasu do czasu złapać oddech. Miłość pomnaża się, ponieważ jest bezinteresowna, nawet wtedy, gdy mam pokusę, aby zrozumieć dlaczego, skoro „innych wybawił … skoro jest Mesjaszem Bożym, Jego wybrańcem”, nie mógłby wybawić także mojego męża. Ale rana tego Jednego na krzyżu jest dziedzictwem, więzią i wzajemną relacją. Miłość urzeczywistnia się, ponieważ w naszej przepaści i w naszych przeciwnościach nie jesteśmy Jezu, który wyciągnąłeś ramiona na krzyżu. R. Dona nobis który, aby nas zbawić, nie wybawiłeś samego siebie. R. Dona nobis który wybaczyłeś swoim zabójcom. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który z otwartymi ramionami na krzyżu przygarniasz do siebie tych, którzy są samotni i opuszczeni, wysłuchaj naszej modlitwy: pozwól poczuć rodzinom dotkniętym utratą rodzica, że jesteś obecny w ich smutku, a nam wszystkim, abyśmy potrafili płakać z tymi, którzy płaczą. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. XI Jezus obiecuje Królestwo dobremu łotrowi(Rozważanie przygotowane przez rodzinę z dzieckiem konsekrowanym)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti przyszli na miejsce zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jezusa i złoczyńców, jednego po prawej, a drugiego po lewej Jego stronie. Jeden ze złoczyńców powiedział: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju» (Łk 23, teraz śmiejemy się wspominając wszystkie oczekiwania, dotyczące naszego syna. Wychowywaliśmy go, aby był szczęśliwy, aby się spełnił. Żeby poszedł w ślady swojego dziadka. Tak, być może chcielibyśmy dla niego innego życia. Rodzina, praca, dzieci, wnuki. Krótko mówiąc, „normalność”. My już przeżyliśmy jego życie za niego. Ale zamiast tego, przyszedłeś Ty i wszystko wywróciłeś. Zburzyłeś nasze marzenia o czymś większym. Uczyniłeś to w taki sposób, aby jego życie nie ułożyło się zgodne z logiką „tak to się zawsze robiło” i wezwałeś go do siebie. Ale jak? Dlaczego właśnie on? Dlaczego właśnie nasz syn? Na początku nie przyjęliśmy tego dobrze. Sprzeciwiliśmy się mu. Opuściliśmy go. Myśleliśmy, że nasz chłód skłoni go do cofnięcia się. Próbowaliśmy wzbudzić w nim wątpliwości, że pomylił się we wszystkim. Jak dwóch złoczyńców. Zrozumieliśmy jednak, że z Tobą nie można walczyć. My jesteśmy naczyniem, a Ty jesteś morzem. My jesteśmy iskrą, a Ty jesteś ogniem. I dlatego, jak dobry łotr, także my prosimy Cię, abyś pamiętał o nas, kiedy wejdziesz do swojego Jezu, który umarłeś jako złoczyńca. R. Dona nobis który przemieniłeś krzyż w tron królewski. R. Dona nobis który otworzyłeś nam bramy utraconego raju. R. Dona nobis Pater nosterPanie Jezu, który objawiłeś nam tajemnice swojego Królestwa, gdzie największy jest ten, kto służy, usłysz nasze błagania: prowadź rodziców w służbie powołania ich dzieci, i spraw, abyśmy wszyscy byli Twoimi wiernymi uczniami. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. dwunasta Jezus daje swoją Matkę umiłowanemu uczniowi(Rozważanie przygotowane przez rodzinę, która straciła córkę)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 25-27).W domu było nas pięcioro: ja, mój mąż i trójka naszych dzieci. Pięć lat temu życie się skomplikowało. Diagnoza, którą trudno było zaakceptować, choroba onkologiczna wypisana w każdej chwili na obliczu naszej najmłodszej córki. Choroba, która – choć nigdy nie wygasiła jej uśmiechu – sprawiła, że zgrzyt doświadczanej niesprawiedliwości stał się jeszcze bardziej bolesny. Pomimo „szyderstw”, których ból zdawał się nas okrywać; zaledwie po sześciu latach małżeństwa, mój mąż opuścił nas z powodu nagłej śmierci, stawiając nas na drodze rozdzierającej samotności, podczas której przez dwa lata towarzyszyliśmy małej domownicy w jej ostatnim pożegnaniu. Minęło pięć lat od rozpoczęcia tej przygody, której w żaden sposób nie potrafimy racjonalnie zrozumieć, ale mamy pewność, że ten wielki krzyż był zamieszkany przez Pana i nadal jest. „Bóg nie powołuje tego, który jest zdolny, lecz uzdalnia tego, kogo powołuje”: tak powiedziała nam pewnego dnia jedna z sióstr zakonnych i te słowa zmieniły nasze spojrzenie na życie w ostatnich latach. Największym kłamstwem, z którym zmagaliśmy się, było to, że nie jesteśmy już rodziną. Nie znam innego sposobu, aby odpowiedzieć mojemu sercu i mojemu bólowi w ciele, jak tylko powierzenie się Panu, który przeżywa ze mną ten kawałek ziemskiej drogi. Wiele razy, podczas chemioterapii mojej córki, czułam się jak Maryja pod krzyżem; i właśnie to doświadczenie sprawia, że dziś czuję się – choćby tylko przez chwilę – matką mojego Jezu, który poznałeś mękę uczuć. R. Dona nobis który nie pozostawiłeś śmierci ostatniego słowa. R. Dona nobis który w testamencie dałeś nam swoją Matkę. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który zanim oddałeś ducha, zechciałaś dać nam swoją Matkę i powierzyć nas Jej opiece, wysłuchaj naszych błagań: spraw, aby rodziny dotknięte śmiercią dziecka zachowały łaskę otrzymaną w darze jego życia, a nam wszystkim pozwól, poprzez pocieszenie Ducha Świętego, przyjąć Twoją ostatnią wolę. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. AmenStacja trzynasta Jezus umiera na krzyżu(Rozważanie przygotowane przez rodzinę ukraińską i rodzinę rosyjską)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Ktoś pobiegł i nasyciwszy gąbkę octem, umieścił na trzcinie i dawał Mu pić, mówiąc: «Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć z krzyża». Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha (Mk 15, dookoła. Życie, które wydaje się tracić wartość. Wszystko zmienia się w ciągu kilku sekund. Istnienie, dni, beztroska zimowego śniegu, odbieranie dzieci ze szkoły, praca, uściski, przyjaźnie… wszystko. Nagle wszystko traci na wartość. „Gdzie jesteś, Panie? Gdzie się ukryłeś? Chcemy odzyskać nasze dawne życie. Po co to wszystko? Jaką winę popełniliśmy? Dlaczego nas opuściłeś? Dlaczego opuściłeś nasze narody? Dlaczego w taki sposób rozbiłeś nasze rodziny? Dlaczego nie mamy chęci, aby marzyć i żyć? Dlaczego nasze ziemie stały się tak ciemne jak Golgota?”. Skończyły się łzy. Gniew ustąpił miejsca rezygnacji. Wiemy, że Ty nas kochasz, Panie, ale nie czujemy tej miłości i to doprowadza nas do szaleństwa. Budzimy się rano i przez kilka sekund jesteśmy szczęśliwi, ale potem zaraz sobie przypominamy, jak trudno będzie nam się pojednać. Panie, gdzie jesteś? Przemów w ciszy śmierci i podziału, i naucz nas wprowadzać pokój, być braćmi i siostrami, odbudować to, co bomby chciały Jezu, któryś do końca nas umiłował. R. Dona nobis który umierając zniszczyłeś śmierć. R. Dona nobis który wydając ostatnie tchnienie dałeś nam życie. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który sprawiłeś, że z Twego przebitego boku wytrysnęło dla wszystkich pojednanie, usłysz nasze pokorne głosy: daj rodzinom zniszczonym przez łzy i krew uwierzyć w moc przebaczenia, a nam wszystkim budować pokój i zgodę. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. AmenStacja czternasta Ciało Jezusa złożone w grobie(Rozważanie przygotowane przez rodzinę migrantów)K. Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi. R. Quia per sanctam crucem tuam redemisti wziął ciało Jezusa, owinął je w czyste płótno i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł. Lecz Maria Magdalena i druga Maria pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu (Mt 27, 59-61).Jesteśmy już tutaj. Jesteśmy martwi dla naszej przeszłości. Chcielibyśmy mieszkać we własnej ziemi, ale przeszkodziła nam w tym wojna. Rodzinie trudno jest wybierać między marzeniami a wolnością. Między pragnieniami a przetrwaniem. Jesteśmy tu po podróżach, podczas których widzieliśmy, jak umierają kobiety i dzieci, przyjaciele, bracia i siostry. Jesteśmy tutaj, ocaleni. Postrzegani jako ciężar. My, którzy byliśmy ważni w naszym domu, tutaj jesteśmy liczbami, kategoriami, uproszczeniami. Niemniej, jesteśmy jednak kimś więcej niż tylko imigrantami. Jesteśmy osobami. Przyjechaliśmy tu dla naszych dzieci. Codziennie umieramy za nie, aby tutaj mogły próbować żyć normalnie, bez bomb, bez krwi, bez prześladowań. Jesteśmy katolikami, ale nawet to, wydaje się czasem schodzić na drugi plan wobec faktu, że jesteśmy migrantami. Jeśli nie poddajemy się temu, to dlatego, że wiemy, iż wielki kamień przy wejściu do grobu zostanie pewnego dnia Jezu, zdjęty z drzewa krzyża przez przyjazne ręce. R. Dona nobis który zostałeś pochowany w nowym grobie Józefa z Arymatei. R. Dona nobis który nie zaznałeś zepsucia grobu. R. Dona nobis Pater noster…Panie Jezu, który zstąpiłeś do piekieł, aby uwolnić Adama i Ewę oraz ich dzieci ze starożytnej niewoli, wysłuchaj nasze prośby w intencji rodzin migrantów: wyrwij ich z izolacji, która zabija i pozwól nam wszystkim rozpoznać Cię w każdym człowieku, jako naszego umiłowanego brata i siostrę. Ty, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. końcowaOjcze Miłosierny który sprawiasz, że słońce wschodzi nad dobrymi i nad złymi, nie porzucaj dzieła rąk Twoich, dla którego nie wahałeś się aby wydać Twojego Jedynego Syna, zrodzonego z Dziewicy, ukrzyżowanego pod Poncjuszem Piłatem, umarłego i pogrzebanego w sercu ziemi, wskrzeszonego z martwych trzeciego dnia, który ukazał się Marii z Magdali, Piotrowi, innym apostołom i uczniom, zawsze żywemu w Kościele świętym, Jego Ciele żyjącym na świecie. Zachowaj zapaloną w naszych rodzinach lampę Ewangelii, która rozświetla radości i bóle, wysiłki i nadzieje: niech każdy dom odbija oblicze Kościoła, którego najwyższym prawem jest miłość. Przez wylanie Twojego Ducha, pomóż nam pozbyć się starego człowieka, zepsutego przez podstępne namiętności, i przyoblecz nas w nowego człowieka, stworzonego według sprawiedliwości i świętości. Trzymaj nas za rękę, jak Ojciec, abyśmy nie oddalili się od Ciebie; nawróć nasze zbuntowane serca do Twojego Serca, abyśmy nauczyli się realizować zamysły pokoju; spraw, aby przeciwnicy podali sobie ręce i zakosztowali wzajemnego przebaczenia; rozbrój rękę podniesioną przez brata przeciwko bratu, aby tam, gdzie jest nienawiść zakwitła zgoda. Spraw, abyśmy nie postępowali jak wrogowie krzyża Chrystusa, by uczestniczyć w chwale Jego zmartwychwstania. On żyje i króluje z Tobą, w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. W. Amen.
Ewangelia na dziś z 2.05.2020 wg św. Mateusza J 19, 25-27 z komentarzem: A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń
Prezentujemy Państwu niezwykle cenne rozważania na temat cierpień Matki Bożej Bolesnej. Dojrzały i przenikliwy Autor dokonuje w nich zręcznej syntezy nauczania portugalskiego jezuity – ojca Antonia Vieiry SJ. Poniżej Wstęp książki "Kilka rozważań nad Stabat Mater Dolorosa". „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego..”.– ten wers z ewangelii św. Jana (19,25) został poetycko i teologicznie rozwinięty przez franciszkańskiego mistyka Jacopone z todi w XIII w. w postaci hymnu Stabat Mater Dolorosa. Hymn o Matce bolejącej pod krzyżem już w XIV wieku wszedł do liturgii franciszkańskiej, a w 1727 r. na polecenie papieża Benedykta XIII został umieszczony jako sekwencja w Mszale rzymskim w formularzu Mszy św. na święto Matki bożej bolesnej. od tego czasu zrósł się z publicznym kultem Kościoła, co przyczyniło się do oddawania szczególniejszej chwały bożej oraz budowania pobożności ludzi. Stał się również częścią dziedzictwa kultury, ponieważ doczekał się wielu mistrzowskich interpretacji muzycznych, Palestriny, Vivaldiego, Haydna, Schuberta, liszta, Szymanowskiego (w polskim tłumaczeniu), Pendereckiego. Kościół w swojej tradycji znał dwa święta poświęcone tajemnicy Matki cierpiącej, w które wyśpiewywał powyższą sekwencję: Siedmiu boleści Matki bożej oraz Matki bolesnej;obecnie obchodzi tylko jedno – 15 września. rozważania, z którymi mamy do czynienia w niniejszej książeczce, zostały spisane na kanwie wygłoszonych rekolekcji wielkopostnych. W tradycji liturgicznej (do dziś obecnej w Mszale rzymskim z 1962 r.) wspominano Matkę bożą bolesną w piątek przed Wielkim Piątkiem. W ten sposób hymn Stabat Mater oraz wspomnienie Matki bolesnej – jako wyraz zasady lex orandi, lex credendi – stały się niezwykłą okazją do wydobycia treści wiary. Stabat Mater jest nie tylko śpiewem, ale pełną treści modli- twą, która wprowadza nas w jedną z najważniejszych, a jednocześnie najgłębszych tajemnic naszej wiary, czyli Matki bożej bolesnej. Już sama postać i rola Matki Najświętszej stanowią materiał do niezliczonych rozważań mistyków, dok- torów Kościoła i świętych. autor książki sięga jednak jeszcze dalej i proponuje czytelnikowi konkretny aspekt mariologii, a mianowicie – Mater dolorosa. Nie jest on oczywiście niczym drugorzędnym, ani w kulcie maryjnym, ani w samej doktrynie katolickiej, ponieważ dotyka centralnej idei dzieła Chrystusa – odkupienia ludzkości. Chrystus wisi na krzyżu, a Maryja stoi pod krzyżem i w ten sposób współdziałają. on cierpi za ludzkość, ona współcierpi. Jego Najświętsze Serce zostało przebite włócznią, a Jej Niepokalane Serce – mieczem boleści. Jej łzy złączyły się z Jego krwią w przebłaganiu za grzechy świata. Chrystus na krzyżu umiera fizycznie, a Maryja umiera pod krzyżem mistycznie. Vir dolorum i Virgo perdolens tworzą nową diadę dla całej ludzkości – jak to określił św. Ireneusz z Lyonu – i Chrystus jako Nowy adam, a Maryja jako Nowa Ewa przez cierpienie dają początek Kościołowi. Cierpienia Maryi jako duchowe w odróżnieniu jednak od męki Chrystusa nie mają wyraźnego zewnętrznego przejawu. Stanowią tajemnicę, którą można poznać dopiero dzięki łasce. Mimo pewnego ukrycia rozmiar tej tajemnicy jest tak ogromny, że – jak się dowiadujemy z treści książki – boleść Maryi podzielona między stworzenia mogłaby im wszystkim odebrać życie. Katolicka tradycja dogmatyczna poświadcza,że Matka boża przy urodzeniu Syna bożego nie cierpiała bólów porodowych, a więc cierpienia Jej Serca w całości zostały ofiarowane za grzeszną ludzkość, której stała się duchową Matką. Podobnie jak cierpienia Chrystusa były spowodowane wyłącznie ludzkimi grzechami, tak też było i w przypadku cierpienia Maryi. obraz brzemiennej Niewiasty z apokalipsy cierpiącej bóle rodzenia (por. ap 12,2) wyraża tajemnicę Matki Kościoła, mistycznie rodzącej wierzących. Maryja cierpi wraz z Synem, aby powstało dzieło zbawienia, w którym ludzie będą mogli oczyszczać się z grzechów i wzrastać w łasce. Pojawia się tu łączność w postaci ceny odkupienia, czyli przelanej krwi Pańskiej, która jak całe ciało Jezusa pochodzi od Jego Matki. bez Maryi Jezus nie miałby rąk i nóg, które mogłyby być przebite gwoździami, oraz boku, który przeszyła włócznia, otwierając Jego Serce. Oczywiście rola Maryi nie ogranicza się do dziewiczego zrodzenia Jego ciała, a została przyjęta przez Nią pełną zgodą umysłu i serca. Jej fiat wyraża się aż po krzyż, ponieważ aktyw- nie, choć duchowo, uczestniczy we wszystkim, co dzieje się podczas Męki i śmierci Syna. Mimo że Jej cierpienia związane ze śmiercią Chrystusa zostały całkowicie usunięte przez radość zmartwychwstania, to jednak tajemnica Matki bolesnej się nie wyczerpała, ponieważ pozostało współcierpienie z powodu ludzkości, która z wielkim trudem zdobywa owoce odkupienia. Maryja wchodzi w stan pośrednictwa między bogiem a ludźmi, które ratuje wiele dusz od piekła i przynosi wielką chwałę Bogu. Ciekawym rozwinięciem i dopełnieniem roli Maryi jest ukazanie postaci św. Józefa jako cierpiącego i uczestniczącego przez to w dziele zbawienia. Józef znosi wszystkie przeciwności razem z Maryją. Jego niezwykłe milczenie oraz pokora stanowią wyjątkowy wkład cierpienia w historię zbawienia. Każdego dnia miał on przeżywać coś na kształt ogrójca, godząc się z przewyższającą wszelkie ludzkie pojmowanie wolą bożą w odniesieniu do dzieła zbawienia. Zagadnienie Matki bolesnej łączy się w naturalny sposób z kwestią współodkupienia, czyli prawdy teologicznej, choć do tej pory niezdogmatyzowanej, ale wynikającej ze szczególnego udziału Maryi w cierpieniach Jezusa. Pojęcie to może powodować pewne niezrozumienie jedyności pośrednictwa Jezusa do boga w dziele odkupienia. „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie” (1 tm 2,5–6). trzeba pamiętać jednak, że rola Matki Najświętszej nie istnieje obok i zamiast pośrednictwa Chrystusa, ale w nim, bo taka była wola boża. Nie mówi się o Niej jako o odkupicielce, ale o współodkupicielce, przy czym przedrostek współ- nie oznacza równorzędności z Chrystusem odkupicielem, ale drugorzędność i podporządkowanie Synowi. Z drugiej strony udział Maryi w odkupieniu jest osobowy, na zasadzie świadomej i pełnej współpracy Matki z Synem. to wyróżnia Ją spośród wszystkich proroków i patriarchów, którzy jedynie materialnie i w sposób odległy przyczynili się do zaistnienia tego dzieła. Współodkupienie jest wyrazem szczególnego postanowienia i mądrości bożej ze względu na harmonię i piękno odkupienia, ponieważ upadek dokonał się przez pierwszą parę, tak i odkupienie powinno zawierać zasługi nowej Ewy. Autor uczynił sekwencję Stabat Mater kanwą rozważań nie tylko o Matce bolesnej, ale także o procesie duchowe- go wzrastania aż po mistykę zjednoczenia duszy z bogiem. Droga wzrostu wiedzie przez cierpienie, albo raczej – przez uczestnictwo w cierpieniach Chrystusa. Stanięcie razem z Maryją pod krzyżem otwiera nas na prawdy życia mistycznego. Cała Jej wielkość, którą chce również i nas obdarzyć, zawiera się w zjednoczeniu z boskim Synem aż po krzyż. Maryja stała pod krzyżem, czego zabrakło w przypadku wielu apostołów. Matka bolesna uczy ludzi wytrwania do końca. Chodzi więc o ideę stabilitas – tak bliską życiu mniszemu, a duchowo konieczną każdemu w procesie oczyszczenia. bóg ze swej strony prowadzi duszę przez stany opuszczenia,tzw. nocy ciemnych, aby tym większa była jej zasługa. odsłania się więc tajemnica cierpienia odkupieńczego i zadośćczyniącego, które człowiek może podjąć już tu na ziemi. Stopień heroiczny można w tym osiągnąć przez współcierpienie w ukryciu, nawet wręcz w ukryciu przed samym bogiem (oczywiście nie w sensie niepodlegania wszechwiedzy, ale wyłącznie z miłości bez oczekiwania nagrody), który można uzyskać wraz z Matką cierpiącą. W samej duszy tajemnica współcierpienia powoduje uniesienie jej do boga. Uczy się ona kochać Go Jego własną miłością według słów św. Pawła: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Matka współcierpiąca wyznacza więc drogę doskonałości duchowej przez zranienie serca, a jego skutkiem – jeszcze większe rozpalenie miłością. W kolejnych rozdziałach książki czytamy o roli pokuty w procesie nawrócenia z grzechów i zjednoczenia duszy z Bogiem, o zranieniu miłością, darze łez św. Piotra i bardzo pięknej teologii oczu. Mamy do czynienia z czymś na wzór traktatu duchowego o roli oczu w historii zbawienia, począwszy od Adama i Ewy, a skończywszy na odkupieńczym charakterze łez Maryi oraz spojrzenia Chrystusa. Jest on bardzo aktualny ze względu na dominację w świecie współczesnym zmysłu wzroku i zagrożeń duchowych z tego wynikających. ludzie w swojej próżności chcą nie tylko patrzeć, ale chcą również, aby ich widziano. Człowiek nieustannie kuszony przez patrzenie musi od- pokutować grzechy i ich zarzewie przez łzy. Grzech wszedł na świat przez wzrok, a wychodzi przez płacz, bo serce idzie za okiem. Duchowy płacz powoduje oczyszczenie serca, czyli sięgnięcie w głąb ludzkich pragnień i intencji oraz przemianę ich dzięki łasce bożej. Łzy skruchy są odtrutką na śmiercionośne pokusy. Św. Piotr po zdradzie Jezusa wybuchnął wielkim płaczem, który przybrał wręcz postać potoków łez, duchowego potopu Noego. Pociechę i siłę do pokuty znalazł u Matki bożej – stał się najsłynniejszym dzieckiem Jej łez. Chrystus przyszedł na świat, aby wzywać do pokuty. Na tym też polega rola i Jego Matki. ona nieustannie woła o pokutę, a zwłaszcza w ostatnich objawieniach, co wynika z roli współodkupicielki. Jakimś zewnętrznym wyrazem tej prawdy są cudowne figury i obrazy maryjne, które „płaczą” nieraz krwawymi łzami. Mater dolorosa staje się więc jakby zbiornikiem wody żywej, której łzy mają uderzać o skałę ludzkich serc. W opisie duszy Matki bożej bolejącej pojawia się wiele elementów języka biblijnego, użytego dla ukazania duchowego charakteru dzieła współcierpienia, choć czasami zaskakującego. Cierpienie Maryi zostało określone jako czyśćcowe lub wręcz piekielne, ponieważ Jej dusza została pozbawiona obecności Syna bożego i w pewien sposób zstąpiła do Szeolu. Jest to konsekwencja bardzo oryginalnego, figuratywnego odczytania postaci i scen biblijnych. Klasycznym fragmentem przypisywanym tej tajemnicy są słowa Jeremiasza z lamentacji: „O wy wszyscy przechodzący tą drogą, uważcie i zobacz- cie, czy jest boleść podobna mojej?” (1,12). Z wieloma innymi sensami i porównaniami czytelnik może spotkać się jednak po raz pierwszy, co pobudza zainteresowanie i zachęca do pogłębionej medytacji nad niezwykłymi tajemnicami bo- lejącego Serca Maryi w Starym testamencie. Maryja jest jak Dawid pragnący umrzeć zamiast swego syna Absaloma (2 Sm 19,1), mówi o sobie: „boleści piekielne otoczyły mnie” (Ps 17,6); cierpienia Maryi są snopkiem mirry (Pnp 1,12), są jak krzak ognisty płonący, ale się niespalający (Wj 3,2); „Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu” (rdz 37,35). autor ponadto przyznaje, że wiele elementów swoich rozważań zawdzięcza lekturze biblii w tłumaczeniu św. Hieronima. Daje czytelnikowi zakosztować z tego źródła przez przytaczanie poszczególnych określeń oraz fragmentów, ponieważ tłumaczenia na języki narodowe nie zawsze oddają odcienie znaczeniowe Wulgaty odnośnie do passio Mariae. Wbrew pozorom nie utrudnia to lektury, ale wręcz przeciwnie: stanowi zachętę do samodzielnego odkrywania skarbów duchowych tekstów, które były w użyciu Kościoła Zachodniego praktycznie przez cały czas. lektura tekstu przypomina nieco uczestnictwo we Mszy świętej w tradycyjnej formie rytu rzymskiego, gdzie początkowa bariera gestów i języka liturgicznego okazuje się otwarciem skarbca niezwykłych myśli i natchnień. Warto zwrócić uwagę na dzieła, z których autor czerpie in- spiracje. Głoszone tezy maryjne są bowiem solidnie osadzone źródłowo. Mamy tu do czynienia z nauką świętych i doktorów Kościoła Wschodu (Jan Klimak, Atanazy Syryjski) i Zachodu (augustyn, bonawentura), wielkich czcicieli Matki bożej (alfons liguori, leopold Mandic, ludwik Grignion de Mont- fort), Katechizmem Kościoła Katolickiego czy nauką soborów i papieży. Sama bibliografia może stać się programem nauki duchowej. bardzo cenne jest wydobycie dzieł teologów obec- nie zapomnianych: Giovanniego Scaramelliego i Matthiasa Scheebena, ponieważ tchną one oryginalną teologią oraz wielką duchową głębią. Jeszcze ciekawsze jest przywołanie postaci portugalskiego jezuity antoniego Vieiry i oparcie na jego kazaniach wielu wątków rozważań. Dobrze byłoby móc sięgnąć do jego dzieł w języku polskim. Do treści tej książki trzeba wracać kilkukrotnie, niekoniecznie jako lectio continua. tajemnica bolejącego Serca Maryi rodzi w duszy pragnienie wody żywej i zachęca do wejścia na drogę współcierpienia. Poszczególne fragmenty nadają się na przedmiot wielu rozmyślań i ćwiczeń duchowych. Składają się wręcz na maryjny przewodnik po życiu wewnętrznym, który w dzisiejszym zamęcie jest bardzo potrzebny. ks. dr Rafał Pokrywiński
Testament z krzyża. A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja».
Rozdział 3 Śmierć. Źródła Marek 15 16 Żołnierze zaprowadzili Go do wnętrza pałacu, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. 17 Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę. 18 I zaczęli Go pozdrawiać: «Witaj, Królu żydowski!» 19 Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając, oddawali Mu hołd. 20 A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty. Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. 21 I niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który idąc z pola [tamtędy] przechodził, przymusili, żeby niósł Jego krzyż. 22 Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki. 23 Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. 24 Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. 25 A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. 26 Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: «Król żydowski». 27 Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. 28 . 29 Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: «Ejże, ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, 30 zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!» 31 Podobnie arcykapłani, drwiąc między sobą wraz z uczonymi w Piśmie, mówili: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. 32 Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy zobaczyli i uwierzyli». Lżyli Go także ci, którzy z Nim byli ukrzyżowani. 33 A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. 34 O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? 35 Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: «Patrz, woła Eliasza». 36 Ktoś pobiegł i nasyciwszy gąbkę octem, umieścił na trzcinie i dawał Mu pić, mówiąc: «Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]». 37 Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. 38 A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. 39 Setnik zaś, który stał naprzeciw Niego, widząc, że w ten sposób wyzionął ducha, rzekł: «Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym». 40 Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, oraz Salome. 41 One to, kiedy przebywał w Galilei, towarzyszyły Mu i usługiwały. I było wiele innych, które razem z Nim przyszły do Jerozolimy. Mateusz 27 27 Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. 28 Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. 29 Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: «Witaj, Królu żydowski!» 30 Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. 31 A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie. 32 Wychodząc, spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego. 33 Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki, 34 dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. 35 Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. 36 I siedząc tam, pilnowali Go. 37 A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: «To jest Jezus, Król żydowski». 38 Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, 40 mówiąc: «Ty, który burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!» 41 Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: 42 «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. 43 Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: „Jestem Synem Bożym”». 44 Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani. 45 Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. 46 Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? 47 Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: «On Eliasza woła». 48 Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, nasączył ją octem, umocował na trzcinie i dawał Mu pić. 49 Lecz inni mówili: «Zostaw! Popatrzmy, czy nadejdzie Eliasz, aby go wybawić». 50 A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i oddał ducha. 51 A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. 52 Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. 53 I wyszedłszy z grobów po Jego Zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu. 54 Setnik zaś i jego ludzie, którzy trzymali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym». 55 Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu. 56 Były wśród nich: Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Józefa, oraz matka synów Zebedeusza. Łukasz 23 26 Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola. Włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. 27 A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. 28 Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! 29 Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły”. 30 Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! 31 Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?» 32 Prowadzono też dwóch innych — złoczyńców, aby ich z Nim stracić. 33 Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. 34 . A oni rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy. 35 Lud zaś stał i patrzył. A członkowie Sanhedrynu szydzili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem, Bożym Wybrańcem ». 36 Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, 37 mówiąc: «Jeśli Ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie». 38 Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król żydowski». 39 Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czyż Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». 40 Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? 41 My przecież — sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». 42 I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». 43 Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju». 44 Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. 45 Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. 46 Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha. 47 Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu, mówiąc: «Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy». 48 Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, powracały, bijąc się w piersi. 49 Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a również niewiasty, które Mu towarzyszyły od Galilei, przypatrywały się temu. Jan 19 16 Zabrali zatem Jezusa. 17 A On sam, dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. 18 Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. 19 Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: «Jezus Nazarejczyk, Król żydowski». 20 Napis ten czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. 21 Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: «Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem żydowskim». 22 Odparł Piłat: «Com napisał, napisałem». 23 Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza jedna część; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. 24 Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię rzucili losy. To właśnie uczynili żołnierze. 25 A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. 26 Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». 27 Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. 28 Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». 29 Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. 30 A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Dokonało się!». I skłoniwszy głowę oddał ducha. 31 Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat — ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem — Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. 32 Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. 33 Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, 34 tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. 35 Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. 36 Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. 37 I znowu w innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili. opr. aw/aw
Czwarty ewangelista Jan nie poprzestaje na poinformowaniu nas: że „Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena” (J 19, 25) - lecz dalej pisze: „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój».
O Marii Magdalenie wspominają wszyscy czterej ewangeliści. U świętego Łukasza pojawia się już na początku działalności Jezusa, natomiast u pozostałych dopiero w momencie ukrzyżowania. Poznajcie 10 podstawowych faktów o świętej Marii Magdalenie: 1. Maria Magdalena ma od tego roku swoje święto W czerwcu 2016 roku wspomnienie świętej Marii Magdaleny zostało przez papieża Franciszka podniesione do rangi święta. Wprowadzona zmiana ma podkreślać znaczenie pierwszej Apostołki Zmartwychwstania, ponieważ to ona jako pierwsza przekazała Radosną Nowinę apostołom. Ten fakt ma zachęcać do refleksji nad godnością kobiety i jej rolą w Kościele i głoszeniu Ewangelii. 2. Jest Apostołką Apostołów W Kościele Wschodnim była otaczana wielką czcią jako Apostołka Apostołów, ponieważ to ona oznajmiła uczniom o zmartwychwstaniu Jezusa, jednak ci nie uwierzyli. Została tak nazwana przez św. Hipolita, teologa, żyjącego na początku III wieku. Dziś powszechnie jest tak określana również w Kościele Katolickim. 3. Tak powstał mit żony Jezusa Mit ten powstał na podstawie znalezionego manuskryptu w zbiorach British Library. To niewielki fragment papirusu z tekstem zapisanym w języku koptyjskim, datowany na IV-IX wiek, który zawiera kilka urwanych zdań, w jednym z nich Jezus nazywa ją swoją żoną, a potem mówi o tym, że Maria może stać się jego uczniem. 4. Maria Magdalena - to imię coś znaczy Pochodziła prawdopodobnie z miejscowości Magdala (hebr. migdal - twierdza, zamek, wieża), Maria Magdalena oznacza Marię z Magdali. W tamtych czasach zazwyczaj przy imieniu podawało się imię ojca, męża lub syna. Historycy wskazują więc, że oba imiona żeńskie mówią nam, że Maria Magdalena była kobietą żyjącą samotnie. 5. Pismo Święte mówi o niej (co najmniej) trzykrotnie Oto cytaty, które wprost odwołują się do postaci świętej: "A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów" (Łk 8, 1-2). "Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć" (Mk 16, 9-11). "A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena" (J 19, 25). Oprócz tego, bardzo często identyfikowano z Marią Magdaleną postacie z dwóch poniższych cytatów: "Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła" (J 12, 3). "W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie" (Łk 10, 38-39). 6. Malarze uwielbiali zajmować się tematami z nią związanymi Przedstawiana jest według tradycji, która utożsamiła ją z innymi Mariami - w długiej szacie z nakrytą głową, w bogatym stroju lub jak pokutnica, której ciało osłaniają długie włosy. Oto dwa nietypowe, a zarazem piękne przedstawienia świętej: Carvaggio, Maddalena in estasi (fot. Georges de La Tour, Magdalen of Night Light (fot. 7. Czy była prostytutką? Nie do końca Czasami utożsamiano Marię Magdalenę z jawnogrzesznicą. To przekonanie panuje do dzisiaj. Jednym z powodów jest dopatrywanie się w siedmiu nieczystych duchach problemów z rozwiązłością i niepohamowanym popędem seksualnym. Bardzo często mylono ją również z inną kobietą w Piśmie Świętym przyłapaną na cudzołóstwie. Wielu biblistów wskazuje jednak, że to utożsamienie nie ma oparcia w Piśmie Świętym. 8. Maria Magdalena finansowała działalność Jezusa "Następnie wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia." (Łk 8, 1-3) Ewangelia wyraźnie wspomina o tym, że Maria Magdalena była jedną z kobiet, która finansowała działalność Jezusa, aczkolwiek nie podaje informacji o tym, skąd miała na to pieniądze. 9. Magdala istnieje do dziś Magdala to miejscowość w Izraelu położona niedaleko Tyberiady na zachodnim brzegu jeziora Genezaret. W starożytności miasto było ważnym ośrodkiem rybackim. Podobno istniał tam również kościół, który wybudowano na miejscu domu Marii Magdaleny. Dzisiaj w okolicy jest jedynie mała wioska żydowska, a sam teren kościoła w Magdali należy do zakonu Franciszkanów. Przejeżdżając na rowerze lub autem wokół jeziora Galilejskiego, warto się zatrzymać tam na kilka chwil. 10. Maria Magdalena patronuje wielu sprawom Maria Magdalena patronuje zakonom kobiecym w Prowansji, Sycylii i Neapolu. Jest również patronką magdalenek, kobiet szczerze pokutujących, uczniów, studentów, dzieci mających trudności z chodzeniem, ogrodników i więźniów. Poznaj także symbolikę ikony św. Marii Magdaleny
Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Rok: 2020 Autor: DROGA KRZYŻOWA 2020 Rozważania przygotowane przez więzienie w PadwieWstępRozważania do tegorocznej Drogi Krzyżowej zaproponowała kapelania Zakładu Karnego „Due Palazzi” w Padwie. Odpowiadając na zaproszenie papieża Franciszka, czternaście osób przygotowało rozważania Męki Naszego Pana Jezusa Chrystusa, odnosząc ją do swojego życia. Jest wśród nich pięcioro więźniów, rodzina będąca ofiarą z powodu morderstwa, córka mężczyzny skazanego na dożywotnie więzienie, wychowawczyni więzienna, strażnik, matka osoby osadzonej, katechetka, zakonnik-wolontariusz, funkcjonariusz policji penitencjarnej i kapłan oskarżony, a następnie ostatecznie uniewinniony przez sąd po ośmiu latach postępowania Chrystusowi na Drodze Krzyżowej ochrypłym głosem tych, którzy zamieszkują świat więzień, jest okazją do udziału w niezwykłym pojedynku między Życiem a Śmiercią, odkrywając przy tym, jak nici dobra krzyżują się nieuchronnie z nićmi zła. Rozważanie Kalwarii zza krat jest wyrazem wiary, że całe życie może się rozegrać w ciągu kilku chwil, jak to się stało z dobrym łotrem. Wystarczy wypełnić te chwile prawdy: skruchą za popełnione winy, przekonaniem, że śmierć nie jest dana na zawsze, pewnością, że Chrystus jest niewinny i niesprawiedliwie wyśmiany. Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy, gdyż również w mrokach więzień rozbrzmiewa pełna nadziei wieść: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37). Jeśli chwyci się Go za rękę, to ktoś, kto był w stanie dopuścić się najbardziej odrażającej zbrodni, będzie mógł stać się uczestnikiem najbardziej nieoczekiwanego zmartwychwstania. Oczywiście, że „także, kiedy opowiadamy o złych rzeczach i o cierpieniu, możemy nauczyć się pozostawiania przestrzeni dla odkupienia, możemy rozpoznać pośród zła także dynamizm dobra, aby pozwolić mu zaistnieć” (Orędzie Ojca Świętego na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 2020).I tak oto Droga Krzyżowa (Via Crucis) staje się Drogą Światła (Via Lucis).Teksty, zebrane przez kapelana ks. Marco Pozzę i wolontariuszkę Tatianę Mario, zapisano w pierwszej osobie, ale postanowiono nie ujawniać imion: ci, którzy wzięli udział w tych rozważaniach, chcieli użyczyć swego głosu tym wszystkim na świecie, którzy dzielą ich los. Dziś wieczorem, w ciszy więzień głos jednego pragnie stać się głosem się:Boże, Ojcze wszechmocny, który w Jezusie Chrystusie, swoim Synu, przyjąłeś plagi i cierpienia ludzkości, dziś z odwagą Cię błagam, jak skruszony łotr: „Pamiętaj o mnie!”. Stoję tu, sam, przed Tobą, w mroku tego więzienia, biedny, nagi, głodny i sponiewierany, i proszę Cię, abyś wlał w moje rany oliwę przebaczenia i pociechy oraz wino braterstwa, które umacnia serce. Ulecz mnie swoją łaską i naucz mnie mieć nadzieję w chwili rozpaczy. Panie mój i Boże mój, wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!. Ojcze miłosierny, nadal mi ufaj, nadal dawaj mi coraz to nowe możliwości, nadal obejmuj mnie swą nieskończoną miłością. Dzięki Twej pomocy i darowi Ducha Świętego ja także będę w stanie poznać Cię i służyć Tobie w moich braciach. AmenStacja pierwsza Jezus na śmierć skazany (Rozważania przygotowane przez więźnia skazanego na dożywocie)Piłat, chcąc uwolnić Jezusa, ponownie przemówił do nich. Lecz oni wołali: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!”. Zapytał ich po raz trzeci: „Cóż on złego uczynił? Nie znalazłem w nim nic zasługującego na śmierć. Każę go więc wychłostać i uwolnię”. Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. Piłat więc zawyrokował, żeby ich żądanie zostało spełnione (Łk 23, 20-24).Wiele razy w sądach i w dziennikach rozbrzmiewa donośnie ten krzyk: „Ukrzyżuj go, ukrzyżuj go!”. Jest to krzyk, który słyszałem także wobec mnie: zostałem skazany wraz ze swym ojcem, na karę dożywotniego więzienia. Moje ukrzyżowanie rozpoczęło się wtedy, gdy byłem dzieckiem: gdy myślę o tym, widzę siebie skulonego na mikrobusie, który wiózł mnie do szkoły, odepchniętego z powodu mego jąkania się, bez żadnych więzi z innymi. Zacząłem pracować jako małe dziecko, nie mogąc się uczyć: niewiedza wykorzystywała moją naiwność. A później chuligaństwo skradło przebłyski dzieciństwa temu dziecku urodzonemu w Kalabrii w latach siedemdziesiątych. Przypominam bardziej Barabasza niż Chrystusa, a jednak najokrutniejszym wyrokiem jest moje sumienie: w nocy otwieram oczy i szukam rozpaczliwie światła, aby rozjaśniło moją zamknięty w celi czytam na nowo opis Męki Chrystusa, wybucham płaczem: po dwudziestu dziewięciu latach więzienia nie straciłem jeszcze zdolności płakania, poczucia wstydu za swoją przeszłość, za popełnione zło. Czuję się Barabaszem, Piotrem i Judaszem w jednej osobie. Przeszłość jest czymś, co budzi we mnie wstręt, chociaż wiem, że jest to moja historia. Przeżyłem lata reżymu restrykcyjnego 41-bis [zaostrzonych przepisów więziennych z 1975 – KAI], a mój ojciec zmarł przygnieciony tymi warunkami. Wielokrotnie i przez wiele nocy płakałem w celi. Robiłem to w ukryciu, ale świadomie. Wkroczyliśmy obaj w głęboką ciemność. A jednak w tym nie-życiu zawsze szukałem czegoś, co było życiem: dziwnie to brzmi, ale więzienie było moim wybawieniem. Jeśli dla kogoś jestem jeszcze Barabaszem, nie złoszczę się: czuję w sercu, że ten niewinny Człowiek, skazany tak jak ja, przybył, aby być bliżej mnie w więzieniu, aby wychować mnie do Jezu, mimo głośnych okrzyków, które nas rozpraszają, dostrzegamy Cię w tłumie tych, którzy wrzeszczą, że powinieneś zostać ukrzyżowany. I może wśród nich jesteśmy również my, nieświadomi zła, które możemy być w stanie wyrządzić. Ze swoich cel chcemy modlić się do Twego Ojca za tych, którzy tak jak Ty są skazani na śmierć i za tych, którzy wciąż chcą być zastąpieni na Twoim Sądzie się, Boże, miłujący życie, który w sakramencie pojednania dajesz nam zawsze nową możliwość, aby zakosztować Twego nieskończonego miłosierdzia, błagamy Cię o wlanie w nas daru mądrości, abyśmy uważali każdego mężczyznę i każdą kobietę za świątynię Twego Ducha i szanowali ich w ich nienaruszalnej godności. Przez Chrystusa Pana Naszego. druga Jezus bierze krzyż na swe ramiona (Rozważania przygotowane przez dwoje rodziców, którym zamordowano córkę)Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. 17 Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: «Witaj, Królu Żydowski!». Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty. Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować (Mk 15, 16-20).Tamtego strasznego lata nasze życie rodziców umarło wraz z życiem dwóch naszych córek. Jedną z nich wraz z jej serdeczną przyjaciółką zabiła ślepa nienawiść bezlitosnego człowieka; druga, która cudem przeżyła, straciła na zawsze swój uśmiech. Nasze życie było pełne ofiar, oparte na pracy i rodzinie. Nauczyliśmy swoje córki szacunku dla innych i wartości służenia biedniejszym. Często zadajemy sobie pytanie: „Dlaczego właśnie nas dosięgło to zło?”. Nie znajdujemy spokoju. Nawet wymiar sprawiedliwości, w który zawsze wierzyliśmy, nie był w stanie uleczyć najgłębszych ran: pozostaniemy skazani na cierpienie już do nie zmniejszył ciężaru krzyża, który wzięliśmy na siebie: nie potrafimy zapomnieć tej, której dziś już tu nie ma. Jesteśmy starzy, coraz bardziej bezbronni i jesteśmy ofiarami najgorszego bólu, jak istnieje: przeżycia śmierci własnej jest to powiedzieć, ale w chwili, gdy rozpacz zdaje się przeważać, Pan na różne sposoby wychodzi nam naprzeciw, udzielając nam łaski wzajemnej miłości jako małżonkowie, wzajemnego wspierania się, choć z trudem. To On zaprasza nas do pozostawiania otwartymi drzwi naszego domu przed kimś najsłabszym, zrozpaczonym, do przyjmowania tego, kto puka nawet tylko po talerz zupy. Uczynienie miłosierdzia naszym przykazaniem jest dla nas formą ocalenia: nie chcemy się poddawać złu. Miłość Boga jest bowiem w stanie odrodzić życie, gdyż Jego Syn Jezus doświadczył przed nami ludzkiego bólu, aby móc odczuwać wobec niego należne współczuciePanie Jezu, Ty sprawiasz, że widzimy, jak wiele zła Cię dotknęło, zostałeś wyszydzony i ogołocony, jesteś niewinną ofiarą nieludzkiego okrucieństwa. W tę noc bólu kierujemy błagania do Twego Ojca, aby powierzyć Mu tych wszystkich, którzy cierpieli z powodu przemocy i się, Boże, nasza sprawiedliwości i nasze odkupienie, który dałeś nam swego jedynego Syna, wywyższając Go na tronie Krzyża, wlej w nasze serca swoją nadzieję, abyśmy na nowo rozpoznali Ciebie w mrocznych chwilach naszego życia. Pocieszaj nas w każdym smutku i podtrzymuj nas w chwilach prób, gdy oczekujemy Twego Królestwa. Przez Chrystusa Pana Naszego. trzecia Jezus upada po raz pierwszy (Rozważania przygotowane przez więźnia)Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich (Iz 53, 4-6).Był to pierwszy mój upadek, ale stał się on dla mnie śmiercią: odebrałem życie pewnej osobie. Wystarczył jeden dzień, aby przejść z życia nieskazitelnego do popełnienia czynu, który zawierał w sobie pogwałcenie wszystkich przykazań. Czuję się współczesną wersją łotra, który błaga Chrystusa: „Wspomnij na mnie!”. Bardziej niż skruszonego, wyobrażam go sobie jako kogoś świadomego tego, że idzie błędną drogą. Ze swego dzieciństwa pamiętam zimne i wrogie środowisko, w którym wzrastałem: wystarczyło wyszukać jakąś słabość u kogoś, aby zamienić ją w rozrywkę. Szukałem szczerych przyjaciół, chciałem być akceptowany takim, jakim byłem, ale bez skutku. Cierpiałem z powodu szczęścia innych, czułem jakby rzucano mi kłody pod nogi, chciano ode mnie tylko poświęceń i przestrzegania różnych zasad. Czułem się obco wśród innych i próbowałem za wszelką cenę powetować to pogodziłem się z tym, że zło powoli narastało we mnie. W końcu pewnego wieczoru wybiła moja godzina w ciemnościach: w jednej chwili jak lawina spadła na mnie pamięć o wszystkich niesprawiedliwościach, które spotkały mnie w życiu. Gniew zabił dobroć, popełniłem zło niepomiernie większe od tego wszystkiego, czego doznałem. Później w więzieniu obrażanie innych stało się znieważaniem wymierzanym w siebie samego: niewiele trzeba było, aby to zakończyć, byłem u kresu. Doprowadziłem również swoją rodzinę na skraj przepaści – z mego powodu stracili nazwisko, poważanie, stali się tylko rodziną zabójcy. Nie szukam usprawiedliwień ani ulg, będę pokutował za swoją winę aż do ostatniego dnia, gdyż w więzieniu spotkałem ludzi, którzy przywrócili mi utraconą że nie wierzyłem w to, że na świecie istnieje dobro, było moim pierwszym upadkiem. Drugi – zabójstwo – było jakby jego skutkiem: wewnątrz byłem już Jezu, także Ty upadłeś na ziemię. Ten pierwszy upadek jest może twardszy, gdyż wszystko jest nowe: uderzenie jest mocne i przeważa oszołomienie. Powierzamy Twemu Ojcu tych, którzy zamykają się we własnych racjach i nie potrafią rozpoznać popełnionych się Boże, który podniosłeś człowieka z jego upadku, błagamy Cię: pospiesz z pomocą naszej słabości i daj nam oczy, abyśmy rozważali znaki Twej miłości, rozsiane w naszej codzienności. Przez Chrystusa Pana Naszego. czwarta Jezus spotyka swą Matkę (Rozważania przygotowane przez matkę osoby osadzonej)A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 25-27).Ani przez chwilę nie doświadczyłam pokusy pozostawienia swego syna w obliczu jego wyroku. Dzień jego aresztowania zmienił całe nasze życie; cała rodzina poszła do więzienia wraz z nim. Jeszcze dziś osądzanie przez ludzi nie uspokoiło się, jest jak ostry brzeszczot – palce, którymi wszystkich nas wytykają, potęgują jeszcze bardziej ciężar cierpienia, które już nosimy w sercach. Rany rosną z upływem dni, odbierając nam nawet oddech. Odczuwam bliskość Matki Bożej: pomaga mi, aby nie przygniotła mnie rozpacz, abym nie uległa złu. Zawierzyłam Jej swego syna: tylko Maryi mogę się zwierzyć ze swych lęków, jako że Ona sama przeżywała je, gdy szła na Kalwarię. W swoim sercu wiedziała, że Syn nie uniknie zła ludzkiego, ale nie opuściła Go. Była tam, dzieląc z Nim ból, towarzysząc Mu swoją obecnością. Wyobrażam sobie, że Jezus, opuszczając wzrok, napotkał Jej oczy pełne miłości i nie czuł się już sam. To samo chcę robić także ja. Wzięłam na siebie winy swego syna, poprosiłam o wybaczenie również tego, co było moją odpowiedzialnością. Proszę dla siebie o miłosierdzie, którego tylko matka potrafi doświadczyć, aby mój syn mógł powrócić do życia po odpokutowaniu swej winy. Modlę się nieustannie za niego, aby dzień po dniu mógł się stawać odmienionym człowiekiem, zdolnym do kochania na nowo samego siebie i Jezu, spotkanie z Twą Matką na drodze krzyżowej jest być może najbardziej wzruszające i bolesne. Między Jej spojrzeniem a Twoim stawiamy spojrzenia wszystkich krewnych i przyjaciół, którzy czują się udręczeni i bezsilni z powodu losów swych się Maryjo, Matko Boga i Kościoła, wierna uczennico swego Syna, zwracamy się do Ciebie, aby powierzyć Twemu troskliwemu spojrzeniu i opiece Twego macierzyńskiego serca krzyk ludzkości, która jęczy i cierpi w oczekiwaniu na dzień, w którym zostanie osuszona wszelka łza z naszych twarzy. Przez Chrystusa Pana Naszego. piąta Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi (Rozważania osoby osadzonej)Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23, 26).Swoim rzemiosłem pomagałem całym pokoleniom dzieci, aby mogły chodzi z prostymi plecami. Ale później pewnego dnia znalazłem się na bruku. Było to tak, jakbym złamał kręgosłup: moja praca stała się powodem do haniebnego wyroku. Wszedłem do więzienia a więzienie weszło do mego domu. Odtąd stałem się włóczęgą w mieście: straciłem swe imię, nazywano mnie imieniem przestępstwa, o które oskarżył mnie sąd, nie jestem już panem swego życia. Gdy zaczynam myśleć, wraca mi do głowy to dziecko z porwanymi butami, z mokrymi nogami, w zużytym ubraniu: to byłem ja, dawniej, jako dziecko. Potem pewnego dnia aresztowanie: trzej mundurowi, suchy protokół, więzienie, które żywcem zamurowało mnie w swych który włożono na moje plecy, jest ciężki. Z upływem czasu nauczyłem się współistnieć z nim, patrzeć mu w twarz, nazywać go po imieniu: spędzamy całe noce, towarzysząc sobie nawzajem. Za murami więzień Szymona Cyrenejczyka znają wszyscy: jest to drugie imię wolontariuszy, tych, którzy wchodzą na tę kalwarię, aby pomagać nieść krzyż; są to ludzie, którzy odrzucają prawo tłumu, podążając za głosem sumienia. A więc Szymon z Cyreny jest moim towarzyszem z celi: poznałem go pierwszej nocy spędzonej w więzieniu. Był to człowiek, który całe lata przeżył na ławeczce, pozbawiony uczuć i zysków. Jedynym jego bogactwem była paczka ciastek. I to on, uwielbiający słodycze, nalegał, aby moja żona zaniosła je, gdy po raz pierwszy poszła, aby widzieć się ze mną, a ona wybuchła płaczem z powodu tego gestu tyleż niespodziewanego, co się w więzieniu: marzę, aby pewnego dnia znów zaufano mi jako człowiekowi. Abym stał się Cyrenejczykiem dla Jezu, od chwili swych narodzin aż do spotkania z nieznanym człowiekiem, który pomógł Ci nieść krzyż, chciałeś potrzebować naszej pomocy. My także, jak Cyrenejczyk, chcemy stawać się bliskimi dla swych braci i swych sióstr oraz współpracować z miłosierdziem Ojca w ulżeniu jarzma zła, które nas się, Boże, Obrońco ubogich i Pocieszycielu strapionych, odnów nas swoją obecnością i pomóż nam nieść każdego dnia słodkie jarzmo Twego przykazania miłości. Przez Chrystusa Pana Naszego. szósta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi (Rozważania przygotowała katechetka parafialna)O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!» Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną, nie odpędzaj z gniewem swojego sługi! Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj i nie opuszczaj mnie, Boże, moje Zbawienie! (Ps 27, 8-9)Jako katechetka ocieram wiele łez, pozwalając im płynąć: nie da się powstrzymać tej powodzi, płynącej z udręczonych serc. Ileż to razy spotykam ludzi zrozpaczonych, którzy w ciemnościach więzienia próbują znaleźć wyjaśnienie przyczyny zła, które wydaje się im nieskończone. Te łzy mają smak porażki i samotności, wyrzutów sumienia i braku zrozumienia. Często wyobrażam sobie Jezusa w więzieniu na moim miejscu: jak osuszyłby te łzy? Jak ukoiłby niepokoje tych ludzi, którzy nie znajdują drogi wyjścia z tego, kim się stali, ulegając złu?Znalezienie odpowiedzi jest trudnym zadaniem, często niezrozumiałym dla naszej małej i ograniczonej ludzkiej logiki. Drogą, proponowaną mi przez Chrystusa, jest kontemplowanie tych twarzy zniekształconych cierpieniem, nie bojąc się ich. Proszono mnie, abym została tu, obok, szanując ich milczenie, słuchając ich bólu, próbując patrzeć ponad uprzedzeniami. Dokładnie tak, jak Chrystus spogląda oczami pełnymi miłości na nasze kruchości i nasze ograniczenia. Każdy, również osoby skazane, może codziennie stawać się nową osobą, dzięki temu spojrzeniu, które nie osądza, ale wlewa życie i w ten sposób z łez, które płynęły, może wykiełkować piękno, które trudno było sobie nawet Jezu, Weronika okazała Ci współczucie: spotkała człowieka cierpiącego i odkryła w nim oblicze Boga. W modlitwie powierzamy Twemu Ojcu mężczyzn i kobiety naszych czasów, którzy nadal osuszają łzy tak wielu naszych się, Boże, prawdziwe światło i źródło światła, który w słabości objawiłeś wszechmoc i bezgraniczną miłość, odciśnij w naszych sercach swe oblicze, abyśmy umieli rozpoznawać Cię w cierpieniach ludzkości. Przez Chrystusa Pana Naszego. siódma Jezus upada po raz drugi (Rozważanie osoby osadzonej)Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy (Łk 23, 34).Gdy przechodziłem obok więzienia, odwracałem się w drugą stronę: „Ja nigdy nie skończę tam, w środku”, mówiłem sobie. Ile razy je widziałem, oddychałem melancholią i mrokiem: wydawało mi się, że przechodziłem obok cmentarza żyjących zmarłych. Potem pewnego dnia skończyłem za kratkami, wraz ze swym bratem. Jakby tego było mało, wprowadziłem do środka także swego ojca i swoją matkę. Z obcej krainy, jaką było, więzienie stało się naszym domem: w jednej celi byliśmy my, mężczyźni, w drugiej – nasza matka. Spoglądałem tam, czułem wstyd za siebie, nie czuję się już godzien, aby nazywano mnie człowiekiem. Oni starzeją się w więzieniu z mojej na ziemię dwa razy. Po raz pierwszy, gdy zło mnie pociągnęło a ja upadłem: sprzedaż narkotyków, w moich oczach, miała większą wartość niż praca mojego ojca, który uginał plecy przez dziesięć godzin dziennie. Drugi upadek wydarzył się wtedy, gdy po zniszczeniu rodziny zacząłem pytać sam siebie: „Kim ja jestem, aby Chrystus umierał za mnie?”. Krzyk Jezusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” odczytuję w oczach mojej matki: wzięła na siebie wstyd za wszystkich mężczyzn z domu, aby ratować rodzinę. I ma On oblicze mojego ojca, który w ukryciu rozpaczał w celi. Dopiero dziś odważyłem się przyznać się do tego: w ciągu tych lat nie wiedziałem, co czyniłem.. Teraz, gdy to wiem, z Bożą pomocą próbuję odbudować swoje życie. Winien jestem to swoim rodzicom: wiele lat temu wystawili na sprzedaż nasze najcenniejsze rzeczy, gdyż nie chcieli, abym wiódł życie na ulicy. Winien jestem to przede wszystkim samemu sobie: myśl, że zło nadal ma kierować moim życiem, jest nie do zniesienia. Stała się moją drogą Jezu, jeszcze raz znalazłeś się na ziemi: przygnieciony moim przywiązaniem do zła, moim strachem, że nie zdołam być lepszą osobą. Z wiarą zwracamy się do Twego Ojca i modlimy się do Niego za tych wszystkich, którzy nie umieli dotąd wyrwać się z władzy Szatana, spod całej ułudy jego dzieł i tysiąca form jego sięBoże, który nie pozostawiasz nas w ciemnościach i w cieniu śmierci, wspieraj naszą słabość, wyzwól nas z łańcuchów zła i strzeż nas tarczą swej potęgi, abyśmy mogli śpiewać w wieczności Twoje miłosierdzie. Przez Chrystusa Pana Naszego. ósma Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie * (Rozważanie córki mężczyzny skazanego na dożywocie)A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły”. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! (Łk 23, 27-31).Ileż razy, jako córka więźnia, słyszałam pytanie: „Pani kocha swojego ojca: czy kiedykolwiek myślała pani o cierpieniu, jakie pani ojciec zadał ofiarom? Przez te wszystkie lata nigdy nie uchylałam się od odpowiedzi – mówię: „Oczywiście, nie mogę o tym nie myśleć”. Następnie zadaję im również pytanie: „Czy kiedykolwiek pomyśleliście, że wśród wszystkich ofiar czynów mojego ojca, ja byłam pierwszą? Od dwudziestu ośmiu lat odbywam karę dorastania bez ojca”. Przez te wszystkie lata przeżywałam złość, niepokój, smutek: jego brak jest coraz cięższy do zniesienia. Przemierzyłam Włochy z południa na północ, by być blisko niego: znam te miasta nie z ich zabytków, ale więzień, które odwiedziłam. Czuję się jak Telemach, który wyrusza, by szukać swojego ojca Ulissesa: odbywam Giro d’Italia śladem więzień i laty utraciłam miłość, bo jestem córką więźnia, moja matka padła ofiarą depresji, rodzina się rozpadła. Zostałam, z moją małą pensyjką, by unieść ciężar tej historii rozerwanej na strzępy. Życie zmusiło mnie do stania się kobietą, nie pozostawiając mi czasu na bycie dzieckiem. W naszym domu można odnaleźć całą Drogę Krzyżową. Tata jest jednym z tych skazanych na dożywocie. W dniu, w którym wychodziłam za mąż, marzyłam, żeby mieć go obok siebie: nawet wtedy myślał o mnie z odległości setek mil. „Takie jest życie!” – powiedziałam, żeby dodać sobie odwagi. To prawda: są rodzice, którzy z miłości uczą się czekać, aż ich dzieci dojrzeją. Mnie, z miłości przytrafiło się czekać na powrót takich jak my, nadzieja jest Jezu, upomnienie niewiast z Jerozolimy odczuwamy jako przestrogę dla każdego z nas. Zachęca nas ono do nawrócenia, przejścia od religijności uczuciowej do wiary zakorzenionej w Twoim Słowie. Modlimy się za tych, którzy muszą nieść ciężar wstydu, cierpienie opuszczenia, braku obecności. I za każdego z nas, by nie pozwalano, żeby winy ojców spadły na się O Boże, Ojcze wszelkiej dobroci, który nie opuszczasz swoich dzieci w próbach życia, daj nam łaskę odpocznienia w Twojej miłości i radowania się zawsze pociechą Twojej obecności. Przez Chrystusa Pana naszego. dziewiąta Jezus upada po raz trzeci * (Rozważanie osoby uwięzionej)Dobrze dla męża, gdy dźwiga jarzmo w swojej młodości. Niech siedzi samotny w milczeniu, gdy On na niego je włożył. Niech usta pogrąży w prochu! A może jest jeszcze nadzieja? Bijącemu niech nadstawi policzek, niechaj nasyci się hańbą! Bo nie jest zamiarem Pana odtrącić na wieki. Gdyż jeśli uniży, ma litość w dobroci swej niezmiernej (Lm 3, 27-32).Upadanie na ziemię nigdy nie jest przyjemne: upadanie głębsze i częstsze oprócz tego, że nie jest czymś dobrym, staje się również swoistym wyrokiem, tak jakbyśmy nie byli już zdolni, by stać na nogach. Jako człowiek upadałem zbyt wiele razy: tyle samo powstawałem. W więzieniu często myślę o tym, ile razy dziecko upada na ziemię, zanim nauczy się chodzić: jestem przekonany, że to są próby generalne przed tym, co się przydarzy, gdy upadniemy jako dorośli. Jako dziecko przeżywałem więzienie w swoim domu: żyłem w obawie przed karą, przeplatałem smutek dorosłych z beztroską dzieci. Z tych lat pamiętam siostrę Gabriellę, jedyny obraz radości: tylko ona widziała to, co najlepsze w tym, co było we mnie najgorsze. Podobnie jak Piotr, szukałem i znalazłem tysiąc wymówek dla moich błędów: dziwne jest to, że zawsze tliła się we mnie odrobina więzieniu zostałem dziadkiem. Ominęła minie ciąża mojej córki. Kiedyś mojej wnuczce nie powiem o złu, które popełniłem, a jedynie o dobru, jakiego zaznałem. Powiem jej, kto, gdy leżałem na ziemi, przyniósł mi miłosierdzie Boże. W więzieniu prawdziwą rozpaczą jest poczucie, że nic w twoim życiu nie ma już żadnego sensu: jest to szczyt cierpienia, czujesz się najbardziej samotny ze wszystkich samotnych na świecie. To prawda, że rozsypałem się na tysiąc kawałków, ale piękne jest to, że te kawałki można jeszcze złożyć z powrotem. To nie jest łatwe. To jedyna rzecz, która nadal ma tutaj Jezu, po raz trzeci upadasz na ziemię, a kiedy wszyscy myślimy, że to koniec, Ty po raz kolejny wstajesz. Z ufnością powierzamy się na nowo w ręce Twego Ojca i powierzamy Jemu wszystkich tych, którzy czują się uwięzieni w otchłaniach własnych błędów, aby mieli siłę wstać i odwagę, by pozwolić sobie sięO Boże, mocy tych, którzy w Tobie pokładają nadzieję, który obdarzasz tych, którzy postępują zgodnie z Twoimi naukami życiem w pokoju, wspieraj nasze bojaźliwe kroki, podnoś nas z upadków naszych niewierności, obmyj nasze rany olejem pocieszenia i winem nadziei. Przez Chrystusa Pana naszego. dziesiąta Jezus obnażony z szat swoich * (Rozważanie wychowawczyni więziennej)Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię (J 19, 23-24).Jako wychowawczyni więzienna widzę wchodzącego za kraty człowieka pozbawionego wszystkiego: zostaje ogołocony z wszelkiej godności z powodu popełnionych grzechów, z wszelkiego szacunku dla siebie i dla innych. Każdego dnia zdaję sobie sprawę, że jego niezależność kończy się za kratkami: potrzebuje mnie nawet do napisania listu. To te niepewne istoty są mi powierzone: ludzie bezbronni, zniecierpliwieni w swojej kruchości, często pozbawieni tego, co konieczne do zrozumienia popełnionego zła. Chwilami jednak przypominają nowonarodzone dzieci, które można jeszcze ukształtować. Wyczuwam, że ich życie może zacząć się na nowo, podążając w innym kierunku, ostatecznie porzucając moje siły słabną z dnia na dzień. Chłonięcie gniewu, cierpienia i noszonych w sobie niegodziwości prowadzi do wyczerpania się nawet najbardziej przygotowanych mężczyzny i kobiety. Wybrałam tę pracę po tym, jak moja matka została zabita w zderzeniu czołowym przez chłopca odurzonego narkotykami: postanowiłam od razu odpowiedzieć na to zło dobrem. Ale chociaż kocham tę pracę, czasem trudno mi znaleźć siłę, by ją kontynuować. W tej tak delikatnej służbie, aby móc podtrzymać wiele istnień, które są nam powierzone i którym każdego dnia grozi katastrofa, sami nie możemy czuć się porzuceniPanie Jezu, kontemplując Cię odartego z szat, odczuwamy wstyd i zażenowanie. Istotnie, począwszy od pierwszego człowieka, w obliczu nagiej prawdy zaczęliśmy uciekać. Chowamy się za maskami przyzwoitości i tkamy szaty z kłamstw, często ze zużytych łachmanów ubogich, wykorzystywanych przez naszą chciwą żądzę pieniędzy i władzy. Niech Twój Ojciec zmiłuje się nad nami i cierpliwie pomoże nam być bardziej prostymi, bardziej przejrzystymi, bardziej prawdziwymi: zdolnymi do definitywnego porzucenia broni się O Boże, który wyzwalasz nas swoją prawdą, zdejmij z nas szaty starego człowieka, który stawia w nas opór, i przyoblecz nas swoim światłem, abyśmy byli w świecie odblaskiem Twojej chwały. Przez Chrystusa Pana naszego. jedenasta Jezus przybity do krzyża * (Rozważanie księdza oskarżonego, a następnie uniewinnionego)Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy. A lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym». Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie». Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król Żydowski». Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju» (Łk 23, 33-43).Chrystus przybity do krzyża. Ile razy, jako kapłan, rozważałem ten fragment Ewangelii. Kiedy później, pewnego dnia, zostałem przybity do krzyża, poczułem cały ciężar tego drewna: oskarżenie składało się ze słów tak twardych jak gwoździe, podejście stało się strome, na mojej skórze odcisnęło się cierpienie. Najmroczniejszą chwilą było ujrzenie mojego imienia wiszącego na zewnątrz sali sądowej: w tym momencie zdałem sobie sprawę, że, nie będąc winnym, jestem człowiekiem zmuszonym do udowodnienia swojej niewinności. Wisiałem na krzyżu przez dziesięć lat: to była moja droga krzyżowa wypełniona dokumentami, podejrzeniami, oskarżeniami, obelgami. Za każdym razem, w sądzie, szukałem wiszącego krzyża: wpatrywałem się w niego, gdy wymiar sprawiedliwości prowadził śledztwo w mojej pewnej chwili wstyd sprawił, iż pomyślałem, że lepiej będzie to wszystko zakończyć. Później jednak postanowiłem, że dalej będę księdzem, którym zawsze byłem. Nigdy nie myślałem o skróceniu czasu krzyża, nawet gdy prawo mi na to pozwalało. Postanowiłem poddać się postępowaniu zwykłemu: byłem to winny sobie, chłopcom, których kształciłem w latach seminarium, ich rodzinom. Gdy wchodziłem na moją Kalwarię, spotkałem ich wszystkich po drodze: stali się moimi Cyrenejczykami, znosili wraz ze mną ciężar krzyża, otarli mi wiele łez. Wraz ze mną wielu z nich modliło się za chłopca, który mnie oskarżył: nigdy nie przestaniemy tego czynić. W dniu, w którym zostałem całkowicie uniewinniony, odkryłem, że jestem szczęśliwszy niż dziesięć lat temu: namacalnie doświadczyłem działania Boga w moim życiu. Powieszone na krzyżu, moje kapłaństwo Jezu, Twoja miłość do nas aż do końca doprowadziła Cię na krzyż. Umierasz, ale niestrudzenie nam przebaczasz i dajesz nam życie. Powierzamy Twojemu Ojcu niewinnych historii, którzy zostali niesprawiedliwie skazani. Niech rozbrzmiewa w ich sercach echo Twojego słowa: „Dziś ze Mną będziesz w raju”Módlmy się O Boże, źródło miłosierdzia i przebaczenia, który objawiasz się w cierpieniach ludzkości, oświeć nas łaską, która wpływa z ran Ukrzyżowanego, i daj nam wytrwać w wierze w ciemną noc próby. Przez Chrystusa Pana naszego. dwunasta Jezus umiera na krzyżu * (Rozważanie sędziego penitencjarnego)Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha (Łk 23, 44-46).Jako sędzia penitencjarny, nie mogę przygwoździć człowieka, jakiegokolwiek człowieka, do jego wyroku: oznaczałoby to potępienie go po raz drugi. Konieczne jest jednak, by człowiek odpokutował za zło, które popełnił: nie czynienie tego oznaczałoby bagatelizowanie jego przestępstw, usprawiedliwienie jego niedopuszczalnych działań, które spowodowały fizyczne i moralne cierpienie innych sprawiedliwość jest jednak możliwa jedynie poprzez miłosierdzie, które nie przybija człowieka do krzyża na zawsze: daje się ją jako przewodnika, pomagając mu powstać, ucząc go zrozumienia tego dobra, które, pomimo popełnionego zła, nigdy całkowicie w jego sercu nie gaśnie. Jedynie poprzez ponowne odkrycie swojego człowieczeństwa, osoba skazana będzie mogła rozpoznać je w drugim, w ofierze, której wyrządziła cierpienie. Chociaż jej droga odrodzenia może być kręta, a zawsze czai się ryzyko powrotu do zła, to nie ma innych dróg, by starać się odbudować historię osobistą i osądu wystawia nadzieję w człowieku na ciężką próbę: dopomożenie mu w refleksji i zadaniu sobie pytania o przyczyny jego działań, może stać się okazją do spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Aby to jednak uczynić, trzeba nauczyć się dostrzegania osoby kryjącej się za popełnionymi przestępstwami. Czyniąc to, można czasami dostrzec perspektywę, która może wzbudzić nadzieję w osobach skazanych, a po odbyciu kary, zwrócić je społeczeństwu, zachęcając ludzi do przyjęcia ich z powrotem, być może po tym, jak kiedyś je my wszyscy, nawet gdy jesteśmy skazani, jesteśmy dziećmi tej samej Jezu, umarłeś z powodu przekupnego wyroku, wydanego przez niegodziwych sędziów, przerażonych niepohamowaną siłą Prawdy. Powierzamy Twemu Ojcu funkcjonariuszy państwowych, sędziów i prawników, aby byli uczciwi w wypełnianiu swojej służby na rzecz państwa i jego obywateli, zwłaszcza tych, którzy cierpią z powodu się O Boże, królu sprawiedliwości i pokoju, który w okrzyku Twego Syna przyjąłeś krzyk całej ludzkości, naucz nas nie utożsamiać osoby z popełnionym złem i pomóż nam dostrzec w każdym człowieku żywy płomień Twojego Ducha. Przez Chrystusa Pana naszego. trzynasta Jezus zdjęty z krzyża * (Rozważanie zakonnika – wolontariusza)Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany (Łk 23, 50-53).Więźniowie zawsze byli moimi nauczycielami. Od sześćdziesięciu lat chodzę do więzienia jako wolontariusz-zakonnik i zawsze błogosławiłem dzień, w którym po raz pierwszy wszedłem w ten ukryty świat. W tych spojrzeniach wyraźnie zrozumiałem, że mógłbym być na ich miejscu, gdyby moje życie potoczyło się w innym kierunku. My, chrześcijanie, często popadamy w ułudę i czujemy się lepszymi od innych, jakby możliwość zajmowania się ubogimi pozwalała nam stawać się sędziami innych, skazując ich tyle razy, ile chcemy, bez jakiejkolwiek w swoim życiu, wybrał i chciał być z ostatnimi: przemierzał zapomniane przedmieścia świata wśród złodziei, trędowatych, prostytutek, oszustów. Chciał mieć udział w nędzy, samotności, wzburzeniu. Zawsze myślałem, że takie jest prawdziwe znaczenie Jego słów: „byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 36).Przechodząc z jednej celi do drugiej, widzę śmierć żyjących tam ludzi. W więzieniu nadal grzebie się ludzi żywcem: są to historie życia, których nikt już nie chce. Chrystus powtarza mi za każdym razem: „No dalej, nie przestawaj. Weź ich ponownie w ramiona”. Nie mogę Go nie słuchać: nawet w najgorszym człowieku zawsze jest On, niezależnie od tego, jak bardzo pamięć o nim okryta jest błotem. Muszę tylko położyć kres mojemu szaleńczemu pośpiechowi, zatrzymać się w ciszy przed tymi twarzami zniszczonymi przez zło i wysłuchać je z miłosierdziem. To jedyny sposób jaki znam, by zaakceptować człowieka, oddalając sprzed moich oczu błąd, jaki popełnił. Tylko tak będzie mógł on zaufać i znaleźć siłę do poddania się Dobru, myśląc o sobie inaczej, niż to, jak widzi się Jezu, Twoje ciało zdeformowane przez tak wiele zła, jest teraz owinięte w prześcieradło i złożone na gołej ziemi: oto nowe stworzenie. Powierzmy Twojemu Ojcu Kościół, który rodzi się z Twego przebitego boku, aby nigdy nie poddawał się w obliczu niepowodzenia i pozorów, lecz nadal wychodził, by nieść wszystkim radosną wieść się O Boże, będący początkiem i końcem wszystkiego, który w wydarzeniu paschalnym Chrystusa odkupiłeś całą ludzkość, daj nam mądrość krzyża, abyśmy mogli powierzyć się Twej woli, przyjmując ją z radosnym i wdzięcznym sercem. Przez Chrystusa Pana naszego. czternasta Jezus złożony do grobu * (Rozważanie oficera policji penitencjarnej)Był to dzień Przygotowania i szabat się rozjaśniał. Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu (Łk 23, 54-56).W mojej misji funkcjonariusza policji penitencjarnej każdego dnia namacalnie dotykam cierpienia osadzonych. Nie łatwo jest zmierzyć się z osobą pokonaną przez zło, która zadała ogromne rany innym ludziom, komplikując ich życie. Jednak w więzieniu obojętność powoduje dalsze szkody w życiu tych, którzy ponieśli porażkę i płacą rachunek na rzecz sprawiedliwości. Kolega, który był moim nauczycielem, często powtarzał: „Więzienie cię przemienia: dobry człowiek może stać się sadystą. Podły może stać się lepszym”. Wynik zależy również od mnie, a zaciśnięcie zębów jest konieczne do osiągnięcia celu naszej pracy: do tego, by dać kolejną szansę tym, którzy opowiedzieli się po stronie zła. Aby tego doświadczyć, nie mogę jedynie otwierać i zamykać cele, nie czyniąc tego z odrobiną to, że każdy potrzebuje innego czasu, ludzkie relacje mogą powoli rozkwitać na nowo, nawet w tym uciążliwym świecie. Przekładają się na gesty, wrażliwość i słowa, które mogą coś zmienić, nawet jeśli są wypowiedziane po cichu. Nie wstydzę się pełnić diakonatu stałego, nosząc mundur, z którego jestem dumny. Znam cierpienie i rozpacz: doświadczyłem ich na sobie jako dziecko. Moim małym pragnieniem jest bycie wzorcem dla tych, których spotykam za kratami. Staram się jak najlepiej bronić nadziei ludzi, którzy dali za wygraną, przestraszeni myślą, że kiedy pewnego dnia wyjdą, grozi im ponowne odrzucenie przez więzieniu przypominam im, że z Bogiem ostatnie słowo nie będzie nigdy należało do żadnego Jezu, po raz kolejny zostałeś wydany w ręce człowieka, ale tym razem są to miłujące ręce Józefa z Arymatei i kilku pobożnych kobiet z Galilei, którzy wiedzą, że Twoje ciało jest cenne. Ręce te wyrażają ręce wszystkich ludzi, którzy niestrudzenie Tobie służą i którzy uwidaczniają tę miłość, do której zdolny jest człowiek. To właśnie ta miłość sprawia, że żywimy nadzieję na możliwość lepszego świata: wystarczy, że człowiek jest gotów się zgodzić, by dotarła do niego łaska pochodząca od Ciebie. W modlitwie powierzamy Twojemu Ojcu, w sposób szczególny, wszystkich funkcjonariuszy policji penitencjarnej i wszystkich, którzy pracują na różnych stanowiskach w zakładach się O Boże, wieczne światło i dniu, który się nie kończy, napełnij swoimi dobrami tych, którzy poświęcają się ku Twojej chwale i na służbę cierpiącym, w niezliczonych miejscach bólu ludzkości. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
P1JyP. uum357l8se.pages.dev/206uum357l8se.pages.dev/38uum357l8se.pages.dev/34uum357l8se.pages.dev/359uum357l8se.pages.dev/276uum357l8se.pages.dev/95uum357l8se.pages.dev/280uum357l8se.pages.dev/276uum357l8se.pages.dev/5
a obok krzyża jezusowego stały