For information on prices of , costs and ride fares to Ofiarom Eutanazji (Akcja T4), please check the Moovit app. Use the app to navigate to popular places including to the airport, hospital, stadium, grocery store, mall, coffee shop, school, college, and university. Ofiarom Eutanazji (Akcja T4) Address: Leśna street in Gorzow
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2009-03-04 14:06:24 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Temat: Co myślicie o z nas debatuje na temat prawa do życia w kwestji aborcji , a co z eutanazja czy mamy prawo do decydowania kiedy ma nastąpic koniec. 2 Odpowiedź przez CookieBitch 2009-03-04 14:08:57 CookieBitch 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: uczennica Zarejestrowany: 2008-06-20 Posty: 4,288 Wiek: 20 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Co innego kiedy decyduje się o czyimś życiu a co innego kiedy o swoim. Jeśli byłabym ciężko chora i cierpiałabym, to tak. Moja katechetka uważa, że człowiek jest zaślepiony chorobą i nie wie co mówi ale przecież czuje ból i nie chce cierpieć. Świat to potwór zębaty, gotowy gryźć, gdy tylko zechce. 3 Odpowiedź przez beatkam63 2009-03-04 14:13:17 beatkam63 Netbabeczka Nieaktywny Zawód: pielegniarka Zarejestrowany: 2009-01-21 Posty: 440 Wiek: 40 + Odp: Co myślicie o Eutanazji. Chciałabym móc zdecydować w razie nieuleczalnej ciężkiej choroby kiedy mam odejść. Jestem zwolenniczką deklaracji woli w tej w czasie kiedym jestem zdrowa i sprawna psychicznie składam oświadczenie na piśmie na wypadek takiej sytuacji. Tak jak to się robi w przypadku pobierania organów do transplantacji. Tym samym nie obciążam nikogo z rodziny koniecznością decydowania o moim losie i ewentualnych wyrzutach sumienia. Al chiaro di luna-w swietle ksiezyca 4 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 14:15:13 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o co w przpadku głośnych oecnie spraw o etanazje swoich dzieci? 5 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 14:17:10 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2010-12-13 13:00:18) wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o ZA 6 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 14:21:37 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o jestem za czy jednak nie jest to niemoralne , czy to nie zabójstwo? 7 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 14:29:08 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2010-12-13 13:00:29) wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o Eutanazji.... 8 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 14:32:07 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o ok tyle że na twoją prośbe ktoś odbieże życie dziecku bo jest nieuleczalnie chore . 9 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 14:35:26 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2010-12-13 13:02:34) wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o Eutanazji.... 10 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 14:42:50 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o czytałam na ten temat i mimo iż osoba nie ma żadnych szans na wyleczenie a jej mózg nie funkcjonuje , czyli jak roślina podtrzymywana na siłe, kościół traktuje to tak samo jak morderstwo. 11 Odpowiedź przez atina 2009-03-04 15:19:59 atina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-04 Posty: 3,158 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Jestem zdecydowanie przeciwna eutanazji!!!Wiem jak to jest kiedy śmierć zaglądnie mi w oczy.......i powiem Wam tylko że nadzieja umiera jeżeli już mowa o osobach których mózg nie funkcjonuje i funkcje życiowe są podtrzymywane na siłę,to czy taka osoba jest w stanie o sobie decydować-na pewno wtedy byłaby to eutanazja? Miłość - to dwie dusze w jednym ciele. Przyjaźń - to jedna dusza w dwóch ciałach. A gdy miłość łączy się z przyjaźnią, powstaje wówczas jedność podwójna i zupełna. 12 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 15:30:41 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o podała przykład Pani Barbary Jackiewicz i po oglądnięciu programu teraz my jestem za. 13 Odpowiedź przez ViolkQ 2009-03-04 15:46:24 ViolkQ Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-21 Posty: 171 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Ja sądzę,że w niektórych przypadkach jest to dobry co ma się męczyć ta osoba,co ona ma z tego ,zycia leży i nic pozatym,męczy się to bym wolala już by mnie odłączyli od sprzętu niż się meczyc kilkadziesiąt lat. Daj każdemu dniu szanse stania się najpięknieszym w całym twoim życiu. 14 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 16:18:26 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o sama chciał bym móc zadecydowac jednak w przypadku gdy decyzja należy do rodziny dziecka np. to jest to traktowane jak zabójstwo tyle ze taka osoba która nie myśli jest podtrzymywana przez maszyny w zasadzie nie żyje. 15 Odpowiedź przez xxxOTYMISTICxxx 2009-03-04 16:54:24 xxxOTYMISTICxxx Zbanowany Nieaktywny Zawód: Uczennica szkoly sredniej Zarejestrowany: 2008-12-29 Posty: 54 Wiek: 17 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Ludzie mowia ze to nieludzkie. Moim zdaniem nieludzkie jest pozwalanie ludzią na smierc w nawet zwierzęta sie usypia, zeby nie cierpiały!Mowią ze to nieludzkie? Ze to przeciw zasadom czlowieczenstwa...Te prawa wymyslaja ludzie, ktorzy maja wille, kupe kasy i wyjezdzaja na wakacje. Nie znaja rzeczywistosci jak 24 godzinna opieka nad osobą, ktora cierpi, a ktora tak bardzo kochamy. Nie maja pojęcia o myciu, karmieniu i podcieraniu tylka swojej smiertelnie chorej matki. I nie wiedzią jak to jest jak widzimy ze ta osoba gasnie w cierpieniu z dnia na dzien. Nie muszą na to patrzec. '... Ja w Twoich ramionach nieistotny dysonas... ' 16 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 17:02:35 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2010-12-13 13:02:44) wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o Eutanazji..... 17 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 17:05:39 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o ale ludzie dalej będą to traktowac jak wyrok śmierci. 18 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 17:07:29 wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o jako wyrok smierci? 19 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 17:23:33 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o która wniesie o prawo do etanazi dla swojego dziecka to tak jakby podpisywała wyrok śmierci. 20 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 17:26:52 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2010-12-13 13:02:56) wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o Eutanazji... 21 Odpowiedź przez xxxOTYMISTICxxx 2009-03-04 17:36:11 xxxOTYMISTICxxx Zbanowany Nieaktywny Zawód: Uczennica szkoly sredniej Zarejestrowany: 2008-12-29 Posty: 54 Wiek: 17 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Dokladnie! To wyraz tego ze matka kocha dziecko!Jezeli czlowiek zyje jak roslina, wegetuje to co to za zycie? Nie dosc ze cierpi-jest cięzarem. '... Ja w Twoich ramionach nieistotny dysonas... ' 22 Odpowiedź przez ikaa 2009-03-04 17:41:19 ikaa 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: zaczepka ;) Zarejestrowany: 2009-01-02 Posty: 4,730 Wiek: 25 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Rowniez jestes za. porąbana jak łajno w tartaku 23 Odpowiedź przez atina 2009-03-04 17:46:44 atina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-04 Posty: 3,158 Odp: Co myślicie o Eutanazji. wczesajka napisał/a:dlatego rozwazana jest mozliwosc napisania decyzji odnosnie takiego przypadku i kazdy moze zdecydowacAle kiedy zadecydować,kiedy jest młody silny i zdrowy.....wiadomo nikt nie chce wiadomo tonący brzytwy się chwyta,zawsze w człowieku chorym jest ta iskierka nadziei że może będzie lepiej że jeszcze nie przyszedł ten czas. Miłość - to dwie dusze w jednym ciele. Przyjaźń - to jedna dusza w dwóch ciałach. A gdy miłość łączy się z przyjaźnią, powstaje wówczas jedność podwójna i zupełna. 24 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 17:59:42 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o ale nie gdy mózg obumiera 25 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 18:13:12 wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o gdy mozg od lat 20 nie pracuje i nikt nie daje szans,zeby to sie zmienilo. 26 Odpowiedź przez atina 2009-03-04 20:31:10 atina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-04 Posty: 3,158 Odp: Co myślicie o Eutanazji. wczesajka napisał/a:lub gdy mozg od lat 20 nie pracuje i nikt nie daje szans,zeby to sie mi się że trzeba rozgraniczyć śmierć mózgu a następuje wtedy stwierdza sie nieodwracalne utraty jego funkcji,funkcje życiwe są utrzymywane za pomoca innego uszkodzenie mózgu powstałe na wskutek wylewów,porażenia,udaru czy wypadku....już nie raz udowodniono że jedna część może przejąć funkcje drugiej tej nie uszkodzonej,tylko potrzebna jest rehabilitacja,czas i byłoby takie osoby skazać na śmierć przecież i tak nie są w stanie o sobie tak na prawdę to nie wiemy co czują.....Znane są przypadki ludzi które po kilkunastu latach wychodziły ze śpiączki i stawały się normalnymi ludźmi inna sprawa to nasza służba zdrowia ktora nie jest w stanie zapewnić należytej opieki dla takich rodziny bardzo często są pozostawione same sobie. Miłość - to dwie dusze w jednym ciele. Przyjaźń - to jedna dusza w dwóch ciałach. A gdy miłość łączy się z przyjaźnią, powstaje wówczas jedność podwójna i zupełna. 27 Odpowiedź przez PESTKA35 2009-03-04 20:31:14 PESTKA35 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: Sprzedawca Zarejestrowany: 2009-03-03 Posty: 197 Wiek: 40 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Jestem za.... Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem...:) 28 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-04 21:20:03 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2010-12-13 13:03:14) wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o Eutanazji.. 29 Odpowiedź przez atina 2009-03-04 21:53:34 atina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-04 Posty: 3,158 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Wczesajka czytam dokładnie,chodzi mi o to że tak na prawdę nie wiemy co te" roślinki" czują ,bo jeżeli samodzielnie oddychają to znaczy że mózg do konca nie obumarł. Miłość - to dwie dusze w jednym ciele. Przyjaźń - to jedna dusza w dwóch ciałach. A gdy miłość łączy się z przyjaźnią, powstaje wówczas jedność podwójna i zupełna. 30 Odpowiedź przez Verissimo 2009-03-04 22:02:36 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Co myślicie o w przypadku syna pani Barbary jest on podtrzymywany przez maszyny i strasznie cierpi ale nie ma kontaktu z rzeczywistością. 31 Odpowiedź przez iren115 2009-03-04 22:55:33 iren115 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-03-01 Posty: 83 Wiek: 49 Odp: Co myślicie o ja jestem za 32 Odpowiedź przez Bożena 2009-03-04 23:15:22 Bożena 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2008-05-27 Posty: 1,559 Wiek: 25 Odp: Co myślicie o Eutanazji. PESTKA35 napisał/a:Jestem za....A dlaczego jesteś za? Ja nie znam się na tym, nie wiem czy tacy ludzie czują co sie z nimi dzieje. A jeśli tak to czy chcą się męczyć? Wydaje mi się, że ja nie chciałabym będąc w takiej sytuacji. Znane są przypadki przebudzenia ze śpiączki po kilkunastu latach, ale są to nieliczne przypadki. 33 Odpowiedź przez samiec 2009-03-04 23:16:54 samiec Zbanowany Nieaktywny Zawód: Inwestor Zarejestrowany: 2009-01-24 Posty: 201 Wiek: 26 Odp: Co myślicie o Eutanazji. moja mama pracuje przy takiej kobiecie ktora juz 20 rok (albo i wiecej) lezy sparalizowana... nie mowi nie oddycha wlasnymi silami... ale kiedy cierpi (kiedy cos sie jej zrobi na brzuchu lub w innych miejscach, np. obtarcia) to lzy jej ciekna jak u normlanej osoby. a wiec skoro ciekna to chyba czuje, no bo kiedy mama stara sie (jako jedyna z personelu) dac jej cala swoja milosc to czasami widzi jak rozne moga byc stany emocjonalne w jej oczach (ustami nie moze ruszac). Znać mnie to sztuka. 34 Odpowiedź przez wczesajka 2009-03-05 00:17:42 Ostatnio edytowany przez wczesajka (2010-12-13 13:03:24) wczesajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: ? Zarejestrowany: 2008-12-16 Posty: 1,537 Wiek: 666 Odp: Co myślicie o Eutanazji.... 35 Odpowiedź przez Jeanne 2009-03-05 11:40:37 Jeanne Zbanowany Odp: Co myślicie o będę się wypowiadać w tym tylko tyle , że nie miałabym odwagi przejmować kompetencji Boga. 36 Odpowiedź przez Noelle 2009-03-05 12:01:20 Noelle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-04 Posty: 4,440 Wiek: rocznik 87 Odp: Co myślicie o Eutanazji. jestem za.. wg mnie kwestia religijna nie powinna mieć wpływu na przedłużanie czyjegoś cierpienia.. ludzie ciężko chorzy, słabi, nie mający szans na poprawę stanu zdrowia a przy tym odczuwający ból i cierpiący mają prawo do podjęcia decyzji o godnej śmierci.. tak samo rodziny chorych. nie zawsze maja siłę i determinację do opieki nad chorymi nawet jeśli są to ich najbliżsi.. jestem za eutanazją "Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś." Paulo Coelho 37 Odpowiedź przez niki 2009-03-05 14:10:10 niki 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-08-25 Posty: 1,043 Odp: Co myślicie o Eutanazji. jestem za każdego dnia człowiek walczy o przeżycie 38 Odpowiedź przez banshee 2009-03-05 21:31:23 banshee Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zawód: fryzjer Zarejestrowany: 2009-03-04 Posty: 24 Wiek: 19 Odp: Co myślicie o czym jest smierc, jezeli mozemy byc organizmem bez zadnej jakby czyms, co stoi sobie na pulce i tylko sie kurzy...A czy usuniecie przysadki mozgowej czlowiekowi psychicznie choremu, tak aby ten nie stwarzal problemow jest humanitarne?Zyje ale jest warzywem. Kosciol stara dzialac na wzor Boga, nie interweniowac w sprawy natury ale krytykowanie ludzi za to, ze np. sami chca eutanazji albo decyduja sie na zaplodnienie in vitro, bo nie moga miec dzieci, a chca je tak samo wychowac i kochac jak to poczete "normalnie".Dla mnie chore i zle. 39 Odpowiedź przez asiulka090 2009-03-06 13:00:48 asiulka090 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-21 Posty: 221 Wiek: 24 lata Odp: Co myślicie o jak najbardziej za, nie chcialabym zyc jak roslinka tylko i wylacznie pod opieka rodziny, bo sama nie mialabym nawet sil zeby otworzyc oczy, moja rodzina wie o tym ze gdyby cos takiego sie stalo, bede chciala poddac sie eutanazji.. 40 Odpowiedź przez samotna51 2009-03-11 23:40:28 samotna51 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-03-09 Posty: 12 Wiek: 51 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Ja kiedys tez zdecydowanie twierdziłam że jestem za eutanazją , do czasu kiedy ten problem nie dotknał mnie i mojej rodziny. Konkretnie straszna wiadomośc ze nie ma już ratunku , że tylko cierpienie i czekanie kiedy nastapi to najgorsze, a z drugiej strony serce matki , które niemal pęka z rozpaczy ale nie dopuszcza do swojej świadomosci tej strasznej wiadomosci .Rozmawiałam wiele razy z synem na ten temat, wiedziałam , że On ma juz dośc cierpienia, strasznego cierpienia, wtedy myslałam , zeby mu tylko ulżyć w bólu. Kiedy nastawała krótka poprawa stanu zdrowia , wracała iskierka nadziei , ze przeciez to wszystko może byc jakimś złym snem, który kiedys sie mi to nie jest taka prosta decyzja. To wszystko zalezy od stopnia uczuć i wielu innych czynników. Dlatego uwazam , ze na ten temat nie powinny wypowiadać sie osoby , które nigdy nie zetknęły sie z takim problemem osobiscie. Oby nigdy nie musiały przekonac sie jak to jest. życie różami usłane - tylko czemu coraz wiecej kolców? 41 Odpowiedź przez Yvette 2009-03-13 15:24:35 Yvette 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: Psychologia, edukacja Zarejestrowany: 2009-03-13 Posty: 2,915 Wiek: 29 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Zgadzam się z samotną51. Zupełnie inaczej patrzymy na kwestię eutanazji jako zdrowi, sprawni ludzie, a inaczej, gdybyśmy musieli podjąć taką decyzję w sprawie naszych najbliższych albo we własnym że nie chciałabym być ciężarem dla swoich bliskich, wiedząc, że czeka mnie już tylko 83letnia ciocia od kilku lat powtarza "ten rok to musi być mój ostatni, ile można". Jest ciężko chora, nie może się poruszać, ma spore problemy z oddychaniem, dostaje więcej leków niż jedzenia i płynów w ciągu dnia. Rzadko zabieramy ją ze szpitala, bo ilekroć przyjeżdża do domu, problemy zdrowotne wracają i lekarze znów kierują ją na oddział. Nie może spać w nocy z bólu, ale zniszczona wątroba nie pozwala na podawanie leków przeciwbólowych, zresztą bierze już tyle specyfików, że strach pomyśleć o interakcjach pomiędzy nimi. Ciocia powtarza od kilku lat, że nie chce już żyć, że nie ma z tego życia odrobiny radości, że ma dość bólu, cierpienia i ciągłego leczenia, które i tak nie przynosi ulgi. Patrzę na jej cierpienie i w głębi duszy naprawdę się z nią zgadzam... Oczywiście wszyscy jej powtarzamy te banały ludzi zdrowych, że będzie dobrze, ale dobrze - to w jej przypadku chyba naprawdę oznacza "skończone". Wszyscy jesteśmy tacy dzielni, gdy przechodzimy katar i łamiemy nogi, ale zastanawiam się, kto z nas chciałby naprawdę żyć tak jak ona?Dlatego myślę, że eutanazja nie powinna podlegać aż tak dużej moralnej ocenie. Dla mnie jest moralnie neutralna, bo liczy się człowiek, a nie ściśle ustalone zasady i normy. ... Mam serce w ogniu i niewiele mam w tym życiu czasu, by żałować czegoś...REGULAMIN Forum - przeczytaj 42 Odpowiedź przez Nel 2009-04-02 15:55:53 Nel Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-04-02 Posty: 56 Odp: Co myślicie o uwazam ze powinna byc taka możliwosc. Sami o sobie decydujemy całe życie i to tez powinna być nasza decyzja. Rozważanie co ja będę czuła po jego śmierci jest czysto egoistyczne, to nie my cierpimy i nie my mamy prawo decydować, a w Boga to się bawi morderca odbierając komuś życie, a nie człowiek, który chce ulżyć komuś w cierpieniu. 43 Odpowiedź przez Selena 2009-04-02 16:00:22 Selena Gość Netkobiet Odp: Co myślicie o takie samo zdanie,co czasem skrócenie bólu, by chciał nie pomóc naszej bliskiej na chorobę nieuleczalną,grymas bólu na twarzy,brak nadziei....to ostateczność,kiedy decydujemy się na ten krok. 44 Odpowiedź przez kora40 2009-05-09 13:28:45 kora40 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-04-28 Posty: 1,189 Odp: Co myślicie o co do eutanazji mam mieszane uczucia,i tak naprawde nie wiem,co innaczej jest jak sie o takich przypadkach slyszy a innaczej,jak by sie mialo podjac taka decyzje w praktyce samemu. 45 Odpowiedź przez kasiulka188 2009-05-09 13:48:47 Ostatnio edytowany przez kasiulka188 (2009-05-09 13:50:59) kasiulka188 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wyuczony-TECHNIK EKONOMISTA Zarejestrowany: 2009-02-14 Posty: 513 Wiek: 23 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Ja jestem za eutanazja w uzasadnionych przypadkach(tak jak i za aborcją, zapłodnianiem in vitro) i nie uważam tego za ingerencję, podejmowanie decyzji za Boga tak jak to określiła Jeanne. Człowiek umiera z chwilą kiedy umiera jego mózg. Jeśli podłanczamy go do aparatury jednocześnie wiedząc że bez niej napewno umże to właśnie wtedy ingerujemy w postanowienie Boga (oczywiście pewnie usłyszę od niektórych że jest i tak że aparatura pozwala uratować człowiekowi życie i to tez jest ingerencja w postanowienie Boga zgadzam się ale akurat nie widze w tym nic złego.)Ogólnie popieram eutanazje na zasadzie jeśli człowiek się niesamowicie męczy chorobą bo np umiera na raka i odczuwa ogromny ból a chciałby umrzeć to po co ten ból przedłużać? Z kolei przykład jeśli komus nie funkcjonuje mózg od 20lat i wiadomo że już z tego nie wyjdzie a rodzina czuwa nad nim dzień w dzień i meczy się to tez eutanazja powinna być dozwolona. fenix napisał/a:Ok ale ludzie dalej będą to traktowac jak wyrok nigdy nie ma tak żeby można było dogodzić wszystkim, żebyu każdy był zadowolony. A tak swoja droga to za karą śmierci też jestem! Kodeks Hammurabiego w Polsce by się sprzydał było by milion razy mniej przestępstw. Super jest niekiedy a niekiedy to wcale...--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, a dzisiaj to dar losu! 46 Odpowiedź przez CupraFR 2011-05-04 17:35:32 CupraFR 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: kształcę się Zarejestrowany: 2009-06-08 Posty: 3,695 Wiek: 20 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Człowiek chory na raka w ostatnim stadium okropnie cierpi. Bardzo chce już umrzeć, by jego cierpienie dobiegło końca. Kwestia religijna według mnie w takiej sytuacji nie ma nic do rzeczy. To ludzkie cierpienie i męka. Kto z nas chciałby żyć i do ostatnich swoich dni cierpieć i zwijać się bólu. Nikt! Dlatego jestem za eutanazją. To samo jeśli chodzi o osoby będące "roślinkami". Do końca życia nie będące mogły chodzić, samodzielnie jeść i wykonywać wszystkich innych czynności związanych z własną osobą. Są utrapieniem rodziców, rodzeństwa, bliskich i nie chcą tak się czuć. Jeśli wyrażają na to pełną zgodę, są odpowiedzialni za to, dużo o tym rozmawiali z rodziną i bliskimi a także z psychologiem a także księdzem jeśli to konieczne i chcą umrzeć, to czemu nie? Nie rozumiem. Przecież nie wszyscy są wierzący. "...w grzywie wiatr, a w kopytach magia..."ZdolniachaNapaleniecSpryciarz 47 Odpowiedź przez Gryzaczek20 2011-05-05 23:42:27 Gryzaczek20 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-05 Posty: 13 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Każdy w coś wierzy, niekoniecznie w Boga...Co do kwestii eutanazji: chyba nigdy tego sporu nie będzie dało się rozwiązać. Poza mózgiem, który jako organ może być zniszczony, jest coś jeszcze. Człowiek to chyba nie tylko ciało, prawda? Tak naprawdę, to nigdy nie dowiemy się, czy niefunkcjonujący mózg oznacza utratę duszy. Bo coś takiego istnieje... Ciężko jest podjąć decyzję w tej kwestii. 48 Odpowiedź przez Markoss 2011-05-06 18:06:10 Markoss Net-facet Nieaktywny Zawód: Inżynier budowlany Zarejestrowany: 2011-04-27 Posty: 269 Wiek: 27 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Hmmm prawda o eutanażji?? moje zdanie jest proste. Człowiek ma wolna wole i powinien z niej korzystac. Uwazam ze powinien decydowac o tym czy np w stanie smiertelnej choroby decyduje sie na smierć z wyboru. Ale niech to ustosunkuje sam w momencie gdy jest pełnoletni i jest zdrowy.... Swiadomy swojej decyzji. Prawo własnego wyboru. Coś w stylu dobrowolnej woli dawcy narządów. [nieregulaminowy link]/Moj blog dla ludzi z wyobraźnią 49 Odpowiedź przez wild_flower 2011-06-07 03:06:23 Ostatnio edytowany przez Comete (2011-06-07 03:10:22) wild_flower Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-05 Posty: 584 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Ciężko określić własny stosunek do eutanazji. Wyobrazić, jakie procesy myślowe doprowadzają do takiego czynu. Można spojrzeć z punktu widzenia osoby chorującej - gdybym został/a skazany/a na egzystencję pełną cierpienia, czy chciał(a)bym, żeby ktoś pomógł mi się od niej wyzwolić? Tak czy nie? Czy jest to równoznaczne z wypełnieniem woli kogoś, kto sobie zastrzegł, by w razie popadnięcia w stan wegetatywny, odłączyć go od maszyny podtrzymującej życie? Czy istnieją takie okoliczności, takie ciągi wydarzeń, w wyniku których prawo nie powinno przyjmować kontroli nad śmiercią? Czy całą złożoność ludzkich poczynań, da się opisać tonami przepisów? Wyrażam zgodę na pozbawienie życia - dokonanie tego aktu, nie należy kwalifikować jako przestępstwo, przynajmniej tak myślę. 50 Odpowiedź przez London69 2011-06-07 08:07:31 Ostatnio edytowany przez London69 (2011-06-07 08:07:52) London69 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: Opiekun medyczny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 3,452 Wiek: 24 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Ja nie jestem ani za ani przeciw. Ale uważam, że jeśli człowiek cierpi, nie pomagają żadne leki, śmierć jest pewna i jeśli człowiek nie chce już się męczyć- no to wiadomo. Przepraszam tutaj za porównanie, ale jeżeli zwierze jest chore, to można je usypiać (delikatnie mówiąc), bo po co ma się męczyć. Co prawda człowiek ma dostęp do leków, nawet jeśli samemu ciężko pomóc. Ale jeśli to już nie pomaga, to po prostu szkoda, żeby się męczyć. - Oskarek, 62cm i 4600g 51 Odpowiedź przez Ona9019 2011-06-07 09:29:42 Ona9019 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-15 Posty: 283 Odp: Co myślicie o Eutanazji. Teamt bardzo wrażliwy... Tak jak Ktoś tu napisał, z eutanazją jest podobnie jak z narządami do transplantacji... Jeżeli osoba jest w pełni świadoma, to powinna mieć wole decydowania o sobie...Dlatego jestem za... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Polish: ·genitive singular of eutanazja· dative singular of eutanazja· locative singular of eutanazja Eutanazja to temat kłopotliwy, kontrowersyjny, bolesny. Choć w Polsce eutanazja jest zabroniona, to w niektórych krajach chorzy mają do niej prawo. Coraz częściej przychodzi nam się mierzyć z tym trudnym tematem. Warto zatem wiedzieć, czym jest eutanazja, na czym polega, dlaczego przez jednych jest akceptowana, przez innych zupełnie nie. Podział eutanazji Eutanazja w Europie Eutanazja to pojęcie wieloznaczne, termin kontrowersyjny odnoszący się do pozbawienia życia osoby nieuleczalnie chorej i cierpiącej, na jej własne życzenie lub życzenie rodziny. Eutanazja "na życzenie'' dostępna jest wyłącznie w niektórych krajach. W Polsce eutanazja uznawana jest za formę zabójstwa i karana jest jak eutanazja pojawił się po raz pierwszy w V w. w komedii Kratinosa. Autor określił w ten sposób „osobę mającą dobrą śmierć”, nie wyjaśniając sensu tego jest bardzo trudnym zagadnieniem etycznym, ma swoich zwolenników i przeciwników. Zwolennicy eutanazji uważają, że ważne jest uszanowanie woli chorego, uchronienie bliskiej osoby od cierpień lub skrócenie przewlekłego cierpienia. Często podejmują też argument prawa do godnej śmierci, w rozumieniu śmierci szybkiej i pozbawionej dodatkowego cierpienia czy agonii. Przeciwnicy eutanazji przekonują natomiast, że życie jest świętym darem od Boga i nie wolno go odbierać, uważają życie za największą wartość, nie ważne, jakie to życie jest. Krytycy eutanazji argumentują często, że takie działanie to ,"zabawa w Boga'', chęć decydowania o tym, kto może jeszcze żyć, a kto już eutanazja pochodzi od greckiego euthanasia i oznacza "dobrą śmierć'', "śmierć spokojną'', "śmierć szczęśliwą''. Podział eutanazjiEutanazja dzielona jest na bierną określaną jako ortotanazja i czynną jako zabójstwo z litości. Ortotanazja rozumiana jest jako zaniechanie dalszego sztucznego podtrzymywania życia pacjenta. Pojęcie to odnosi się do sytuacji, gdy pacjent znajduje się w tak ciężkim stanie zdrowia, że niezastosowanie leczenia doprowadzi niechybnie do jego śmierci, a wszystkie dostępne metody leczenia nie doprowadzą do żadnej poprawy jego stanu, w szczególności do czynna to celowe i przemyślane działanie lekarza podjęte na żądanie chorego i pod wpływem współczucia dla niego w celu spowodowania jego śmierci, jeśli nastąpi ona wcześniej niż z przyczyn naturalnych. Za eutanazję czynną uznaje się działanie lekarza polegające na podaniu środków powodujących śmierć człowieka, pozostawienie pacjentowi śmiertelnej dawki środka, aby cierpiący mógł sam odebrać sobie życie, zrobienie pacjentowi zastrzyku, po którym ten już się nie obudzi, przy założeniu, że zaistniały okoliczności, co do których ważna jest wyrażona wcześniej zgoda forma eutanazji polega z kolei na przyspieszeniu śmierci przez zaprzestanie stosowania odpowiednich, podtrzymujących przy życiu środków wobec osoby cierpiącej. Również to działanie w większości wypadków następuje na żądanie pacjenta i pod wpływem współczucia dla stan świadomości osoby chorej stwarza możliwość wyodrębnienia dwóch typów eutanazji: świadomej (jawnej) oraz nieświadomej (potajemnej), zwanej również kryptanazją. Eutanazję dzieli się również na personalną, gdy o śmierć prosi chory lub jego rodzina i legalną, gdy prawodawstwo danego państwa decyduje o śmierci lub zezwala na tego rodzaju praktyki. Eutanazja a sedacja W niektórych krajach dopuszczalna jest sedacja pacjentów w stadium terminalnym, co przyspiesza ich śmierć. Polega to na wprowadzeniu pacjenta na jego żądanie w stan głębokiego uspokojenia, połączonego często z płytkim snem, aż do powolnej śmierci. Tego typu forma sedacji jest możliwa we Francji. Eutanazja w EuropieEutanazja w Polsce jest nielegalna. Polski Kodeks karny określa eutanazję jako zabójstwo, a osoba, która dopuści się pomocnictwa, może odpowiadać za zabójstwo (odebranie komuś życia) lub pomoc w samobójstwie. Nie w każdym jednak kraju przepisy prawa wyglądają tak Holandii, Luksemburgu, Belgii, Albanii eutanazja jest legalna i legalnie praktykowana na różnych liberalne prawo obowiązuje w Belgii, gdzie dopuszcza się eutanazję niezależnie od wieku. Podobne prawo stosuje się w Holandii, jednak w tym kraju eutanazji nie można poddać dzieci poniżej 12. roku życia. W innych krajach, które prawnie dopuszczają eutanazję, procedura ta jest zakazana w przypadku nieletnich. Należy również rozgraniczyć eutanazję i zgodę na przerwanie uporczywej terapii. W niektórych krajach nieuleczalnie chorzy mają możliwość zrezygnowania z leczenia na własną prośbę, choć może to prowadzić do ich śmierci. Uporczywa terapia to termin odnoszący się do terminalnie chorych, w przypadku których podejmowanie działań medycznych nie prowadzi do wyleczenia, a przedłuża jedynie umieranie i wiąże się z cierpieniem. W wielu przypadkach zaniechanie uporczywej terapii bywa mylone z eutanazją. Problematyczne jest bowiem rozróżnienie odstąpienia od uporczywej terapii i tzw. biernej eutanazji. Rozstrzygająca dla oceny konkretnej sytuacji jest intencja przerwania leczenia – to, czy jest nią pozbawienie życia, czy też przywrócenie naturalnego procesu umierania. Prawo do odmowy podjęcia i kontynuowania leczenia obowiązuje na przykład w Hiszpanii i w Niemczech. Zaprzestanie terapii z należytą opieką i powolnym doprowadzeniem do śmierci jest dozwolone we Francji.
Pojęcie eutanazji stało się bardzo wieloznaczne. Ujawnia to już samo zróżnicowanie terminów. Mówi się o eutanazji, kryptanazji, autotanazji, dystanazji, zabójstwie z litości czy o pomocy w umieraniu itd. W naszych rozważaniach nie wydaje się jednak celowe koncentrowanie się na proble-
Eutanazja w polskich szpitalach istnieje. Ten nagrodzony Grand Press artykuł opisuje, jak to wyglądało kilkanaście lat temu. Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA w listopadzie 2000 r. Patykiem trzymanym w ustach raz po raz wystukuje na komputerze literę „b”. Błagam, błagam. Prosi o śmierć. Wie, że prosi daremnie. Może właśnie dlatego? Bo ilekroć ktoś obcy podchodzi do łóżka i manipuluje przy kroplówce, żona widzi w jego oczach strach. Są jednak tacy, którzy proszą o śmierć. Naprawdę i wytrwale, jak skazańcy o łaskę. Jeśli nie mogą mówić, buczą, mrugają oczyma, używają systemu znaków, który zna i może „przetłumaczyć” opiekun. Eutanazja w polskich szpitalach istnieje i polega na odstąpieniu od uprawianej terapii, gdy wiadomo, że pacjent niedługo i tak umrze. Choć strach przed posądzeniem o eutanazję powstrzymuje wielu lekarzy przed podejmowaniem racjonalnych decyzji. Pozostaje problem, co mają robić ludzie bardzo cierpiący, przewlekle chorzy, którzy nie stoją na progu śmierci, ale którzy dłużej żyć nie chcą. A., znany niegdyś dziennikarz, cierpi na chorobę Lou Gehriga. Stracił władzę w rękach i nogach. Robi pod siebie. Nie mówi. Z coraz większym bólem łapie powietrze – coś takiego czuje zapewne topielec przed śmiercią. Mózg A. jest sprawny jak dawniej, A. jest więc całkowicie świadomy i wie, że poprawy nie będzie i w końcu się udusi. Hospicjum nie chce przyjąć A., za dużo przy nim pielęgnacji, a ma zdrową żonę. Morfiny mu się nie podaje, bo ten specyfik jeszcze bardziej upośledziłby oddychanie. Córka wyjechała za granicę. – Sama ją wysłałam – mówi matka. Po co do dwóch cierpień dokładać trzecie? Nauczyła się odgadywać zdania, które A. chce wypowiedzieć. Używa pierwszych liter. To on wystukuje błagalne „b”. Błagam, błagam o śmierć. Swego czasu prasę europejską obiegła historia Romana Sanpedro, Hiszpana, przez 30 lat całkowicie sparaliżowanego. – Jestem głową doczepioną do ciała – mówił Sanpedro. Od dawna błagał o śmierć, ale nikt nie chciał mu pomóc w odejściu. Z prośbą o taką pomoc zwrócił się do hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego, który prośbę oddalił. Wreszcie ktoś anonimowy dostarczył mu skuteczną truciznę. Wszczęto śledztwo, kim była ta osoba. Wówczas kilkanaście tysięcy obywateli wysłało do parlamentu listy z oświadczeniem: „To ja podałem mu truciznę, mnie sądźcie”. Przed miesiącem prasa światowa doniosła o przypadku, który, jak pisano, może stać się punktem zwrotnym w historii eutanazji. 18-letni sparaliżowany, lecz z jasnym umysłem Duńczyk zwrócił się do sądu o dokonanie na nim eutanazji, jeśli przestanie móc podnosić i opuszczać powiekę: jedyny ruch, który był zdolny wykonać. Po raz pierwszy w nowożytnym sądownictwie europejskim wymiar sprawiedliwości przystał na zadanie śmierci człowiekowi nie za zbrodnie, lecz z powodu jego cierpienia. Chłopak nie chciał być żyjącym nieruchomym słupem, bez żadnej komunikacji ze światem zewnętrznym i sąd uznał, że byłoby okrucieństwem nie zadośćuczynić jego woli. Cykuta od serca Odchodzenie w zaświaty potwornieje. W zwłóknieniu płuc i raku krtani człowiek dusi się na raty, w raku jelita wymiotuje kałem. Cuchnie czasem tak, że smród przechodzi całe mieszkanie i czuć go już na klatce schodowej. Krzyczy i wyje. Nie każdy ma szczęście zetknąć się w końcu z lekarzem wprawnym w uśmierzaniu bólu i mieć śmierć delikatesową: w spokoju, w odurzeniu, w śpiączce. Pielęgniarki z hospicjów z oddziałów z ciężkimi stanami twierdzą, że mimo to chorzy rzadko proszą o śmierć. Nawet ci rozpadający się kurczowo trzymają się życia. – Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją – mówi Katarzyna Kończak, studentka wolontariuszka z warszawskiego hospicjum – aby takiej prośby nie udało się oddalić zwiększonym zainteresowaniem, czułością, miłością. Są jednak tacy, którzy proszą o śmierć. Kto jednak miałby wolę umierającego spełnić? Personel szpitala? Najbliżsi? Przed wojną polska aktorka Wisnowska zastrzeliła swego cierpiącego przedśmiertne męki ukochanego, a potem przywdziała habit zakonny. Przed rokiem we Francji mocno starszy pan zastrzelił w szpitalu swą śmiertelnie chorą żonę, a potem siebie. Zadający śmierć swym najbliższym sami uważali się za zabójców i sami wymierzali sobie karę bądź wymierzały ją sądy, najczęściej zresztą łagodnie i w zawieszeniu. W Polsce było około 10 spraw tego typu. Zaczęli się wszakże pojawiać egzekutorzy, którzy spełniwszy wolę cierpiącego, czasem głęboko ją przeżywając, nie uważali swego czynu za zbrodnię. Spektakularnym wyłomem w tym względzie była śmierć żony amerykańskiego dziennikarza Dereka Humpry’ego. Jenny miała rozległe przerzuty z operowanego raka sutka. Wymogła na swym mężu, że sama wyznaczy datę i godzinę swej śmierci. Derek, jak to ustalili, przyniósł jej w tym dniu kawę z trucizną i postawił na stole. – Oczywiście nie chcę cię opuszczać – powiedziała – ale nie mam już siły znosić więcej cierpień. Wolę umrzeć teraz we własnym domu, ciesząc się twoją obecnością, miłością, niż leżeć jeszcze parę tygodni w jakimś ponurym szpitalu nieprzytomna i otumaniona lekarstwami. Czy to jest to? – wskazała na filiżankę. Wypiła kawę dokładnie o wyznaczonej godzinie. Mąż siedział przy niej do końca. Bał się, czy dobrze przełknęła truciznę. Wiedział, że powtórzyłaby nieudaną śmierć, a on musiałby jej pomóc po raz drugi. Postanowił, że w takim przypadku położy na jej twarz poduszkę. Po śmierci Jenny Derek Humpry założył Stowarzyszenie Cykuta, które miało za zadanie walczyć o prawo do otrzymania śmierci, kiedy kończące się życie przynosiło już tylko bezsensowne cierpienie. Śmierć w kitlu Mam w rodzinie starszego lekarza, który działając w porozumieniu z dorosłymi dziećmi wstrzyknął śmiertelną dawkę morfiny swej żonie umierającej po kawałku na rozsianego raka. Sprawa była trzymana w głębokiej tajemnicy, reszta rodziny dowiedziała się o niej po śmierci lekarza. Zdania na temat jego czynu były podzielone. Jeśli takie przypadki się zdarzają, są one rzadkie i ukrywane jak wszystko, co uważa się za dwuznaczne moralne. Zdarzają się częściej w szpitalach. O niektórych było głośno, jak choćby o tym, który zdarzył się przed kilkoma laty w holenderskiej rodzinie. Dziewczynka ze szczątkowym mózgiem, uszkodzonym kręgosłupem i kończynami, krzyczała z bólu przy najlżejszym dotknięciu, otrzymała śmiertelny zastrzyk z rąk lekarza. Żyłaby jeszcze kilka miesięcy. Umarła w ramionach matki. Lekarze i pielęgniarki wydają się pacjentom pragnącym odejścia szczególnie w tym względzie pomocni, ponieważ znają techniki, które można zastosować tak, by nie czuć bólu i strachu. Francuska pielęgniarka Christine Malevre – wzorowa, oddana bez reszty chorym, jak zaświadczyli jej przełożeni w oddziale neurologicznym – przyznała się, że położyła kres cierpieniom 30 pacjentów w podeszłym wieku, którzy albo sami, albo poprzez członków rodziny prosili o wybawienie od życia. Nikt z bliskich tych osób nie wniósł oskarżenia. Czyn Christine Malevre zakwalifikowano jako zbrodnię umyślną, ale nie wydano nakazu aresztowania. Prokurator opatrzył wyrok sądu komentarzem, że w szpitalach „istnieją tego rodzaju praktyki milcząco aprobowane przez rodziny i zespoły medyczne”. – Trudno się nie dziwić – stwierdził w związku z tą sprawą jeden z francuskich biskupów – że aż 30 przypadków przypisuje się jednej osobie i przez długi czas nikt tego nie zauważył. Nasuwa się myśl, że personel medyczny uważał te praktyki za normalne. Tak jednak nie było. Lekarze byli wstrząśnięci i załamani tym, co zdarzyło się w ich szpitalu. Przyspieszanie śmierci w szpitalach w krajach rozwiniętych jest jednak praktyką wcale nierzadką, o czym świadczą wyniki sondaży przeprowadzane przez socjologów i etyków medycyny. Przyspieszanie śmierci ma związek z walką z bólem, która w stadium terminalnym choroby jest zadaniem równie ważnym jak leczenie. Zwiększa się dawki morfiny uwalniając od męczarni i jeśli o parę dni nawet skraca się przez to życie, nie stanowi to przecież celu działania, a raczej jest ubocznym jego skutkiem. Miłość czy egoizm Stoimy nad łóżeczkami dzieci w oddziale intensywnej opieki medycznej w szpitalu w Warszawie przy ul. Niekłańskiej. Są przytroczone do aparatów podtrzymujących ich życie. Urodziły się z defektami centralnego systemu nerwowego, których nikt i nic skorygować nie może. Nie ma z nimi i być nie może żadnego kontaktu. Powinno się więc wyciągnąć jakiś przewód, odłączyć jakąś rurkę, bo w istocie ta aparatura, a nie one same, żyje w ich imieniu. Lecz to są śliczne, różowe, zadbane, bezbronne niemowlaczki. Kto umiałby ten przewód wyciągnąć? Zapewne nikt, choć racjonalny i logiczny, lecz nie z drewna. Nie zdarza się, aby w szpitalach prosili o to najbliżsi takich ludzi. Żądają zwykle ratowania do upadłego, jak w przypadku chłopca w stanie śpiączki, którego rodzice przez wiele lat obsesyjnie ratowali przed śmiercią. Przez wiele godzin jeden z lekarzy, choć zdeklarowany przeciwnik eutanazji, namawiał, aby jednak uznali, że wyciąganie chłopca z kolejnych komplikacji, których się nabawił, jest wyrazem egoizmu. Chcieli go mieć, chcieli nadal „hodować”, bali się bólu i pustki po jego śmierci, więc z życia-nieżycia swego syna zrobili sobie parawan przed cierpieniem. Rodzice uznali w końcu racje lekarza i zgodzili się, żeby syna dalej nie ratować. W szpitalach z kadrą o najwyższych kwalifikacjach, obytą w szerokim świecie lekarskim, nie ratuje się dzieci i ludzi-roślin, kiedy ustaje krążenie krwi obwodowej. Nie pobudza się serca do podjęcia pracy na nowo. Tak jest na oddziale intensywnej terapii (OIT) w Centrum Zdrowia Dziecka czy w szpitalu przy Niekłańskiej. Lecz nie wszędzie. Do 1990 r. istniała w dużych szpitalach niepisana zasada – mówi pielęgniarka jednego z warszawskich oddziałów intensywnej terapii – że odstępowało się od przedłużenia życia w sytuacjach jawnie beznadziejnych. Później silniejszy okazał się strach przed oskarżeniem o brak pryncypiów. Lekarze rezygnowali na przykład, znam takie przypadki, z operacji udrożnienia odbytu u noworodka z wyjątkowo ciężkimi wadami nie rokującymi dłuższego przeżycia. Teraz słyszę, że dziecko urodzone bez mózgu wkłada się do inkubatora, niech się jeszcze pomęczy przed nieuniknioną śmiercią, ale nikt nie będzie miał cienia wątpliwości, że lekarz wierny jest zasadom etyki katolickiej. Okrutne ożywianie Do Radia Zet, które nadawało audycję o eutanazji, zatelefonowała Dorota Gosiewska. Jej matka umierała na zatorowość płuc. Leżała pod respiratorem, miała zapalenie gardła, dusiła się. Doszła do tego wysoka gorączka, której żadne środki nie mogły usunąć. Córka siedziała przy matce, przykładała kompresy z zamrożonej wody. Modliła się, żeby już umarła, skoro to nieuniknione. Lekarze do końca ratowali ją zastrzykami, pompami – mówiła Gosiewska – matka prosiła, żeby dać jej spokojnie odejść. I może tak trzeba było zrobić, nie męczyć jej, bo wiadomo było, że to i tak bezcelowe. – Postawa taka – mówi dr Bogdan Kamiński, anestezjolog – dominuje w oddziałach intensywnej terapii. Chory bywa poddawany trzy raz z rzędu reanimacji w kilkugodzinnych odstępach. Anestezjolog wyraża wątpliwość co do celowości tych zabiegów. Na to chirurg oświadcza, że nie jest zwolennikiem eutanazji i demonstruje dumę z powodu swej pryncypialności. Pacjent umiera, co było nieuchronne po kolejnym masażu serca, wielokrotnych defibrylacjach i całym zasobie mało humanitarnych metod ożywiania. Chorzy z rozległym wylewem do mózgu i udokumentowanym zniszczeniem ważnych dla życia ośrodków są czasem tygodniami utrzymywani przy życiu, dzięki sztucznej wentylacji, masywnym dawkom antybiotyków, żywieniu dojelitowemu, przetaczaniu przetworów krwi i innych. Do obsługi takiego chorego potrzebne są non stop dwie pielęgniarki. Nie ma takiej mapy Strach przed posądzeniem o eutanazję powstrzymuje wielu lekarzy przed podejmowaniem racjonalnej decyzji. Dniami, tygodniami oczekuje się, aby natura rozwiązała problem za nich. – Sam byłem niestety współautorem wielomiesięcznego zwlekania z decyzją o zaprzestaniu blokowania śmierci pacjenta – mówi dr Kamiński. – A przecież jest to postępowanie błędne, szkodliwe, rujnujące wewnętrzny spokój lekarza, dające złudne nadzieje rodzinie pacjenta, a przede wszystkim przysparzające mu cierpień. Tymczasem Kościół zezwala na postępowanie inne. W encyklice „Humanae vitae” określa się jako dopuszczalną rezygnację z uporczywej terapii, która nie jest już współmierna do rezultatów i zbyt uciążliwa dla chorego i rodziny. Dopuszcza się więc de facto eutanazję bierną. O eutanazji czynnej, to znaczy o udzieleniu pomocy choremu w jego samobójstwie, nie ma w ogóle mowy. Tylko czy jest jakaś zasadnicza różnica między podaniem choremu czegoś, co skróci jego życie, a niepodaniem czegoś, co je przedłuża? Wstrzymanie się od czynu jest przecież również czynem. Kościół zwalcza zdecydowanie tę drugą eutanazję, czynną. „Pozorne usprawiedliwienie eutanazji to rzekome współczucie dla pacjenta. Taką fałszywą litość trzeba określić jako wynaturzenie” – pisze ksiądz Piotr Markielowski na internetowych stronach o eutanazji. Obawa o takie posądzenia powstrzymuje również wielu lekarzy przed aplikowaniem cierpiącym morfiny. „Lekarz, który odmawia morfiny, dostrzega w obowiązującym kodeksie norm receptę na dręczące go pytania – pisze Bogusław Wolniewicz, filozof. – Znajduje tam ukojenie i potwierdzenie decyzji. Wierzy, że istnieje szczegółowa mapa norm moralnych, która wskazuje, co robić w konkretnej sytuacji, tymczasem mapy takiej nie ma. Drzewo życia, jak mówił Mefistofeles do Fausta, jest wiecznie zielone, a teoria szara. Ono stawia opór sztywnym regułom”. – Są dwa rodzaje lekarzy – mówi Anne, pielęgniarka z oddziału ginekologicznego w Lyonie. – Jedni podejmują decyzję w zespole albo mówią pielęgniarce: załóż choremu odpowiednią kroplówkę. Są też inni, którzy nie podejmują żadnej decyzji ze strachu, że obróci się ona przeciw nim. Czasem widząc cierpienie chorych, prosimy lekarzy o zwiększenie morfiny. Ci, którzy tego odmawiają, nie mają argumentów. Przechodząc przez salę nie widzą nic, nie mówią nic, krótko ucinają prośbę rodzin. Blokuje ich myśl, że są po to, aby leczyć, nie chcą ujawniać swojej bezradności. Co jedenasty Eutanazja w polskich szpitalach polega zatem na odstąpieniu od uporczywej terapii, gdy wiadomo, że pacjent i tak umrze. A jaki mają wybór przewlekle chorzy lub nad miarę cierpiący, którzy żyć dłużej nie chcą? Według statystyki opracowanej w Komendzie Głównej Policji w 1999 r. odnotowano w Polsce 5182 samobójstwa, w których 4695 zakończyło się zgonem. Przyczyną 794 z nich była choroba psychiczna, 601 – nieporozumienia rodzinne, a 413 – przewlekła choroba (pozostałe to warunki ekonomiczne, zawód miłosny, utrata pracy, śmierć bliskiej osoby, kłopoty szkolne). Niebolesne, znoszone od dawna, inwalidztwo to według tej samej statystyki powód tylko 25 zamachów samobójczych. Zachorowanie na AIDS przy nowych lekach, dających jaki taki komfort życia i odwlekających znacząco granicę śmierci, to przyczyna tylko jednego zamachu samobójczego. Tak więc co jedenasty samobójca w Polsce ucieka w śmierć przed chorobą, bólem i męką długiego umierania (a co czwarty, jeśli uwzględnić ucieczkę przed chorobą psychiczną). Małgorzata Leśniarek z Komendy Policji Dzielnicy Ochota w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie śmierci inż. A., chorującego na Bürgera. A. był człowiekiem starym i samotnym. Przychodziła do niego pielęgniarka z PCK. Jednak on sam starał się radzić sobie z czynnościami domowymi. Wzięto go do szpitala na amputację nogi. Wyznał pielęgniarce środowiskowej, że nie dopuści do odjęcia nogi. To oznaczałoby jeszcze głębsze uzależnienie od pomocy innych, pojawienie się bóli fantomowych. Po co? Żeby tylko trwać? Nie prosił lekarzy o śmierć. W nocy na łóżku szpitalnym przeciął sobie nożem tętnicę pachwinową. B. niespełna 40-letnia zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Miała męża, dziecko i ciepły dom. Mogła walczyć o przeszczep szpiku, ale nie każdy nadaje się do walki heroicznej. Była coraz słabsza, wciąż między domem i szpitalem. Rodzina jej nie opuściła. Ale ona nie chciała być dla najbliższych ciężarem. Miała dość chemioterapii, próżnej nadziei, czekania na wyrok. Wyskoczyła z szpitalnego okna. C. miał raka prostaty z przerzutami. Wysłał żonę do córki, która mieszkała oddzielnie. Po powrocie żona zastała go wiszącego na rurce przemyślnie opartej o występy w murze. Na stole leżały starannie uporządkowane wszystkie dokumenty i list z przeprosinami za kłopot. Zawsze zostawiają listy. Przygotowują się, robią porządki, pozostawiają dyspozycje. Elżbieta Wesołowska z komendy praskiej policji prowadziła śledztwo w sprawie D., który wysłał żonę na zakupy, a sam wyskoczył z okna na bruk. Stracił wzrok i cierpiał na straszliwe nie do opanowania bóle oczu i głowy. F. była stomatologiem. Chorowała na Parkinsona w zaawansowanym stanie. Włożyła głowę do plastikowej torby i trzymała ją w niej do końca. Sami na sobie dokonali eutanazji, wyznaczyli datę, miejsce i godzinę, ponieważ nie chcieli swego umierania jak na zwolnionym filmie. Linia obrony „Wartość życia ludzkiego – pisze Joseph Fletcher, znany teoretyk tej problematyki – polega nie na vita, czyli spełnianiu funkcji biologicznych, lecz wypływa z ratio, rozumu. Tak też należy rozumieć dobro życia ludzkiego. Ma ono wartość, gdy jest życiem rozumnym. Nie ma zaś jej, gdy zmienia się w biologiczną wegetację. Co więcej, jeśli katolicy mają rację i możemy komuś zadać śmierć w obronie własnej, a więc dla naszego dobra, czemuż więc nie możemy jej zadać dla dobra kogoś innego? Trudniej jest uzasadniać moralne przyzwolenie na czyjąś śmierć połączoną z powolną, ohydną, nieludzką męczarnią, niż usprawiedliwiać pomoc w wyjściu z tej opresji”. Cytat ten oddaje najpełniej tok myślenia o eutanazji jej zwolenników, których na świecie jest coraz więcej i coraz mocniejszy jest nacisk społeczny na prawo człowieka o decydowaniu o swym życiu i do godnej śmierci. W USA poparcie dla legalności eutanazji (według opracowania Włodzimierza Derczyńskiego z CBOS) wyraża 68–75 proc. badanych w sondażach (jest niższe, gdy wykonawcą woli pacjenta ma być lekarz – od 45–61 proc.) i wciąż rośnie. W Wielkiej Brytanii w 1995 r. popierało ją od 42 proc., jeśli chodzi o cierpiącego i nieuleczalnie chorego, aż do 80 proc., jeśli jest on cierpiący, chory i umierający. W tym samym roku w Australii 78 proc. ankietowanych odpowiadało, że lekarz powinien podać choremu na jego prośbę śmiertelną dawkę. W badaniach CBOS 45 proc. ankietowanych uznało, że pomoc w zakończeniu życia na prośbę chorego jest dopuszczalna, ale prawie tyle samo było przeciwnego zdania. W sondażu przed 11 laty tylko 33 proc. zaakceptowało taką możliwość, niemal połowa była przeciwna, a jedna piąta nie miała wyrobionego zdania. Badań na temat stosunku Polaków do eutanazji było niewiele i, jak się podkreśla w opracowaniu CBOS, nie dają jasnego obrazu stosunku społeczeństwa do tej kwestii. Tym niemniej należy sądzić, że w globalizującym się świecie rosnące dla niej poparcie nie ominie także w przyszłości i naszego kraju. Jak pisał już w 1931 r. filozof Wiktor Elzenberg: „Eutanazja jest tą rezerwą, tą ostatnią linią obronną, stanowiącą dla nas rękojmię, że poniżej pewnego punktu poniżenia nikt i nic nas zepchnąć nie może. Świadomość, że zawsze możemy jej dokonać, to nasze kryte tyły w walce życiowej”. Co w zamian? – W naszym szpitalu – mówi pielęgniarka z warszawskiej onkologii – umierała matka zakonnicy. Córka opiekowała się nią z wyjątkowym oddaniem. Środki przeciwbólowe po pewnym czasie okazały się nieskuteczne. Zakonnica była wykształconą pielęgniarką. Kiedy lekarz zaproponował zwiększenie dawki, nie zgodziła się w obawie, że może to skrócić życie matki. Zakonnica, mimo iż śmierć matki przejmowała ją bólem, miała zwycięską, pogodną twarz osoby, która dochowała wierności. Pielęgniarka nie mogła na to patrzeć. Powiedziała zakonnicy, że nawet jeden z papieży zezwolił na stosowanie leków mających przynosić ulgę umierającym, nawet jeśli miałyby one im skrócić życie. I że cierpienie starszej pani wydaje się bez sensu. Po co Bogu taki ból? – Widzi pani w tym tylko tyle sensu, ile jest pani w stanie zrozumieć. A On jest większy niż to pojąć możemy pani i ja – odpowiedziała zakonnica. W ostatnim filmie Krzysztofa Zanussiego śmiertelnie chory na raka lekarz zwija się z bólu na szpitalnym łóżku. Ma przy sobie wystarczającą dawkę morfiny, żeby uwolnić się od cierpienia i łagodnie przejść na tamtą stronę. Nie robi tego. Nadaje swej decyzji metafizyczny sens, pokonuje biologiczną pokusę. Nic w eutanazji nie jest oczywiste tak dalece, by przyznać bezwarunkowo rację bądź jej zwolennikom, bądź przeciwnikom. Rozważa się ją obecnie w odniesieniu do osób terminalnie chorych. Jeśli jednak prawo do godnej śmierci zostanie uznane przez kolejne, od Holandii poczynając, jurysdykcje, jeśli stanie się normą akceptowaną, co już ma w coraz szerszym zakresie miejsce, zaistnieje kwestia: dlaczego miałoby się ono odnosić tylko do cierpiących i umierających? W imię szerokiej autonomii jednostki powinno ono być przecież wówczas przynależne także zdrowym i silnym, którzy mogliby wybierać czas i sposób swego umierania. A jeśli tak – jakie prawo mieliby wszyscy inni, żeby ratować młodego silnego samobójcę, odwodzić go od tego czynu lub twierdzić, że tchórzliwie uciekł od cierpienia, zostawiając je w spadku swej rodzinie? Zostałaby złamana kolejna stara zasada, stare tabu. Co w zamian? Stanisław Lem pisarz W zasadzie jestem za eutanazją, ale pod warunkiem rygorystycznej kontroli lekarskiej i prawnej. Osoba w stanie przyagonalnym musi podejmować decyzję będąc w pełni władz umysłowych, aby nie bredziła lub nie żartowała. Najlepiej, gdyby o nieuleczalności danego przypadku, szkodach w organizmie itp. decydowało konsylium. Zabieg eutanazji powinien być dopuszczalny tylko w krajach o pewnym poziomie cywilizacji, aby pod tym pozorem nie dokonywano nadużyć, np. nie mordowano przeciwników politycznych i ludzi niewygodnych. Jestem również za zwolnieniem podłączonych do aparatury ludzkich roślin, ale na to musi być zgoda rodziny. Co się tyczy sensu cierpienia rozumianego w sposób chrześcijański, to ktoś wierzący oczywiście może swoje cierpienia zaadresować wyżej i czerpać stąd pociechę transcendentalną. Ja jednak uważam, że człowiek psuje się podobnie jak samochód, a nie widzę większego sensu w ofiarowywaniu komukolwiek cierpienia samochodu. Prof. Andrzej Marek kierownik Katedry Prawa Karnego i Kryminologii UMK w Toruniu, członek Komisji Kodyfikacyjnej, która opracowała projekty nowych kodeksów karnych: Osobiście z jednej strony uznaję święty obowiązek ratowania życia, a z drugiej strony prawo do godnej śmierci, zaprzestania cierpień. Te dwa dobra są w kolizji. W gruncie rzeczy chodzi o to, że prawo nie może sformalizować zgody na eutanazję. Gdybyśmy zalegalizowali eutanazję, powiedzieli, że to jest bezkarna praktyka, to otworzylibyśmy furtkę do nadużyć. Stanowisko Komisji Kodyfikacyjnej jest ostatecznie takie: nie możemy zalegalizować eutanazji, nawet jeśli są przypadki, które zdaniem komisji usprawiedliwiałyby ją. Paweł Huelle pisarz Moja opinia jest tu zbieżna z wyrażoną przez Leszka Kołakowskiego. Uważa on, że z tego, iż podstawowe kanony moralne, które wniosła w nasze życie czy do naszej kultury cywilizacja judeochrześcijańska, są tak często, tak bezlitośnie i tak powszechnie łamane, nie wynika wcale, że można je relatywizować. Im mniej będziemy skłonni do dyskusji nad jednym z podstawowych dla naszej cywilizacji praw: „nie zabijaj”, im bardziej pryncypialnie będziemy je traktować, tym lepiej dla nas samych. Broniłbym natomiast prawa do samobójstwa, tak jak je widzi Albert Camus, to znaczy wtedy, gdy człowiek w pełni świadomy i w pełni zdolny ocenić swoją sytuację odmawia kontynuowania tej gry, uznając ją z różnych względów za niewłaściwą, niegodną jego czy też nierówną. W tym przypadku jest to wybór tego tylko, bezpośrednio zainteresowanego, człowieka i tylko on ponosi za to odpowiedzialność. Ks. Eugeniusz Dutkiewicz szef Hospicjum Pallotinum w Gdańsku, inicjator przeniesienia idei ruchu hospicyjnego na grunt polski: Eutanazja jest jedną z patologii naszej cywilizacji. Otoczony miłością, opieką i troską cierpiący umierający człowiek odnajduje transcendentalny sens jego cierpienia. Sens własnej drogi życia do końca. Do przeprowadzenia eutanazji dzieci wymagana będzie zgoda lekarza oraz rodziców. Eutanazja dzieci niemożliwa do tej pory. Taka decyzja to duża zmiana, ponieważ do tej pory dzieci w tej kategorii wiekowej były wyłączone z eutanazji. W pozostałych przypadkach w kraju eutanazję praktykuje się od 2002 roku.
Czy mamy prawo do śmierci i czy jednym z celów medycyny jest wyręczanie samobójców? Czym różni się eutanazja dobrowolna od niedobrowolnej? Francuzi czekają na finał wieloletniego sporu – czy lekarze zaprzestaną podtrzymywania przy życiu Vincenta Lamberta? Mężczyzna, który w 2008 r. uległ wypadkowi motocyklowemu, pozostaje w stanie wegetatywnym. Rodzice Vincenta, którzy nie chcą pozwolić na jego śmierć, toczą batalię z jego żoną, resztą własnej rodziny oraz prawem – i przegrywają kolejne sprawy sądowe. W czerwcu Europejski Trybunał Praw Człowieka zgodził się z francuską Radą Stanu i orzekł, że można zaprzestać sztucznego karmienia mężczyzny – co oczywiście spowoduje jego śmierć. Z wyrokiem nie zgadzają się rodzice Francuza, twierdząc, że będzie to równoznaczne z zamordowaniem ich syna. Czym jest eutanazja? Jej zwolennicy, definiując to pojęcie, często odwołują się do jego etymologii – zgodnie z pierwotnym znaczeniem (gr. eu + thanatos) eutanazja oznacza „dobrą śmierć”. Przeciwnicy eutanazji wolą sięgać do innego momentu z historii tego pojęcia – do nazistowskiej akcji T4, polegającej na mordowaniu osób niepełnosprawnych i psychicznie chorych – akcji przewrotnie nazwanej przez jej twórców właśnie „eutanazją”. Dzisiejsze spory na temat eutanazji dotyczą wielu różnych przypadków. Polskie media, opisując sprawę Lamberta, używają zamiennie pojęć takich jak: eutanazja i wspomagane samobójstwo czy śpiączka i stan wegetatywny – tymczasem słowa te oznaczają różne rzeczy. Zanim zaczniemy w Polsce poważnie rozmawiać o skracaniu życia, warto wiedzieć, o czym w ogóle mówimy. Niżej przygotowaliśmy mały słownik pojęć kluczowych dla tej debaty. * Eutanazja niedobrowolna – to określenie jest bardzo mylące. Nie chodzi tutaj o przerywanie życia pacjenta wbrew jego woli! Takie zdarzenie byłoby oczywiście morderstwem. Tym mianem określa się natomiast właśnie takie przypadki, jak ten Vincenta Lamberta – kiedy pacjent nieodwracalnie utracił zdolność do podejmowania jakichkolwiek decyzji. Żona Lamberta domaga się zaprzestania podtrzymywania go przy życiu, ponieważ twierdzi, że jej mąż – zanim uległ wypadkowi i kiedy mógł jeszcze wyrażać swoją wolę – nie życzył sobie podtrzymywania przy życiu w stanie wegetatywnym. Podobne przypadki – historie Eluany Englaro czy Terri Schiavo – miały już miejsce w wielu krajach. Medialny i prawny szum wokół tego typu spraw napędzają także konflikty wewnątrz rodzin osób znajdujących się w stanie wegetatywnym. Jednym z możliwych rozwiązań tych sporów mogłoby być upowszechnienie tzw. testamentów życia (ang. living will), czy też oświadczeń pro futuro – w których pacjenci na wypadek utraty przytomności wyrażają swoją wolę dotyczącą przyszłego leczenia. Ustawę wprowadzającą scentralizowany system testamentów życia zaproponował bez powodzenia Ruch Palikota. W Polsce bezskutecznie o prawo do eutanazji dla swojego syna występowała Barbara Jackiewicz. Kobieta wielokrotnie zwracała uwagę na hipokryzję w podejściu do pacjentów w stanie wegetatywnym, jak stwierdziła w jednym z wywiadów: „W Polsce jest eutanazja ukryta, która polega na tym, że nierokującego chorego pozostawia się samemu sobie. Niech zgnije od odleżyn. […] A ja nie chcę, żeby on umierał w taki sposób”. * Eutanazja dobrowolna – z eutanazją dobrowolną mamy do czynienia wtedy, kiedy kompetentny i przytomny pacjent jest w stanie wyrazić aktualną wolę i domaga się zakończenia swojego życia. Z żądaniem eutanazji mogą występować np. osoby świadome, ale prawie całkowicie sparaliżowane. Debata wokół zgody na eutanazję dobrowolną dotyka kwestii granic autonomii pacjenta. Czy pacjent na pewno wie, czego chce? A może w przyszłości zmieniłby zdanie? Polską debatę na ten temat uformował przypadek Janusza Świtaja. Sparaliżowany w wyniku wypadku motocyklowego Świtaj jako pierwszy w Polsce domagał się eutanazji. W ten sposób o jego istnieniu dowiedziała się Anna Dymna, a jej Fundacja Mimo Wszystko udzieliła mu pomocy. Obecnie, mimo paraliżu, Świtaj prowadzi aktywne życie i deklaruje, że jest szczęśliwy. Co ciekawe, nadal pozostaje zwolennikiem prawa do eutanazji. Czy aby domagać się uśmiercającego zastrzyku, trzeba być śmiertelnie chorym lub nieodwracalnie cierpiącym? A może wystarczy sama wola pacjenta? W Belgii dokonuje się eutanazji także na młodych ludziach cierpiących na depresję. Zgodę na eutanazję otrzymał w tym kraju także skazany na dożywocie i zdrowy fizycznie więzień. * Eutanazja czynna – to spowodowanie śmierci pacjenta poprzez działanie (a nie zaniechanie działania) – np. kiedy lekarz na życzenie osoby chorej wykonuje jej zastrzyk zawierający śmiertelną dawkę leku. Debaty nad różnicą między eutanazją czynną a bierną zdominowały pierwsze lata współczesnej dyskusji nad przyśpieszaniem śmierci pacjentów. Czy między działaniem a zaniechaniem istnieje jakaś moralnie istotna różnica? Wyobraźmy sobie człowieka, który trzymając w rękach koło ratunkowe, obserwuje tonącego – czy fakt, że mógł z łatwością zapobiec cudzej śmierci, nie powoduje, że jest za nią współodpowiedzialny? Czy jeśli mój pacjent umrze, ponieważ celowo nie podam mu niezbędnego do przedłużenia życia leku, to ponoszę mniejszą odpowiedzialność za jego śmierć, niż gdybym podała mu truciznę? Wielu bioetyków zgodnie twierdzi, że tak rozumiane rozróżnienie na eutanazję czynną i bierną jest zupełnie jałowe. „Z psychologicznego punktu widzenia trudniej jest przerwać terapię, niż się od niej powstrzymać, lecz świadomość, że pomiędzy nierozpoczynaniem terapii a jej przerywaniem nie ma żadnej moralnej różnicy, może pomóc zmniejszyć owo psychologiczne brzemię spoczywające na lekarzu” [1]. * Eutanazja bierna – jest określeniem, które straciło na popularności. Zamiast o eutanazji biernej coraz częściej mówi się o „wycofaniu leczenia podtrzymującego życie”. Każdy pacjent ma prawo nie zgodzić się na wykonanie na nim jakiegokolwiek zabiegu (wyjątkiem są groźne choroby zakaźne, ponieważ w ich przypadku decyzja jednego pacjenta dotyka także zdrowia innych pacjentów) – i prawo to obowiązuje także w Polsce. Osoba chora na raka nie ma obowiązku poddać się zalecanej chemioterapii. Świadek Jehowy może odmówić ratującej życie transfuzji krwi. Prawo to jednak często bywa łamane, kiedy lekarze uznają, że pacjent nie jest w stanie podjąć kompetentnej decyzji, ponieważ, ich zdaniem, znajduje się np. w stanie szoku czy depresji. Część bioetyków uważa, że konsekwentne uszanowanie prawa do wycofania leczenia podtrzymującego życie spowoduje, że prawo do eutanazji nie będzie już potrzebne. Za podtrzymywanie życia można bowiem uznać także sztuczne odżywianie i nawadnianie. Jeśli pacjent odmówi przyjmowania pokarmów i płynów, a jednocześnie będzie przyjmował odpowiednie leki, w tym silne leki przeciwbólowe – sam doprowadzi się do bezbolesnej śmierci. Co więcej, taki sposób umierania daje pacjentowi kilka dni na ewentualną zmianę decyzji. „Pacjenci nie mogą od kogoś wymagać, by ich zabił; mogą natomiast wymagać, by zostawiono ich w spokoju, nawet jeśli oznacza to, że lekarz ma przerwać terapię” [2]. * Wspomagane samobójstwo – jest legalne w wielu krajach, w których nie jest zalegalizowana eutanazja czynna – np. w niektórych stanach USA. Oznacza to, że choć lekarz nie może zgodnie z prawem sam wstrzyknąć pacjentowi śmiercionośnej substancji, może mu ją przepisać, dzięki czemu pacjent dokonuje samobójstwa w bezbolesny sposób. Firmy zajmujące się pomocą w samobójstwie – o sugestywnych nazwach Dignitas i Exit – prężnie działają także w Szwajcarii. * Stan wegetatywny – bywa w mediach mylony ze śpiączką, całkowitym paraliżem, a nawet śmiercią mózgową. Z powodu tego zamieszania pojęciowego nagrania przedstawiające osoby znajdujące się w stanie wegetatywnym wzbudzają tak silne emocje. Osoba, która znajduje się w stanie wegetatywnym, ma uszkodzony mózg w takim stopniu, że nie może być świadoma swojej sytuacji ani komunikować się ze światem – nie jest ona jednak, w potocznym sensie tego słowa, „nieprzytomna”. Może mieć otwarte oczy, a nawet wykonywać pewne ruchy twarzy. Mimo uszkodzonego mózgu, osoba w stanie wegetatywnym nie jest oczywiście martwa (o zmianie definicji śmierci pisaliśmy już w „Kulturze Liberalnej”). Sytuacja takiej osoby jest także radykalnie inna od sytuacji osoby sparaliżowanej, która może pozostać w pełni sprawna umysłowo, mimo braku możliwości skomunikowania się ze światem. * Prawo do godnej śmierci – zwolennicy eutanazji i wspomaganego samobójstwa powołują się na moralne prawo jednostki do decydowania o tym, kiedy, gdzie i jak będzie umierać. Podobnie jak Brittany Maynard – chora na raka Amerykanka, która stała się sławna dzięki występom w kampanii na rzecz wspomaganego samobójstwa – nie chcą umierać w bólu i nie chcą umierać wtedy, kiedy „nie będą już sobą”, nie będą w stanie rozpoznać bliskich. * Konserwatyści krytykują liberalną tęsknotę za absolutną samokontrolą i uważają, że jest ona jedynie złudzeniem. To właśnie akceptacja ludzkiej biologii, otwartość na życie aż do momentu naturalnej śmierci, jest według nich wyrazem prawdziwej samokontroli – „Wybierając samobójstwo, jednostka stara się uciec od tego doświadczenia, które nadaje sens ludzkiemu istnieniu. […] Pacjent woli się zabić, niż być zabitym przez chorobę. […] Nie mogę się zgodzić na to, że umieram, bo jestem zmuszona umierać. Mamy tu do czynienia z iluzją kontroli, władzy nad swoim losem, która karmi ego” [3]. W Polsce zwolennikiem prawa do wspomaganego samobójstwa był reżyser Krzysztof Krauze. Jak mówił w jednym z wywiadów: „Śmierć to czasami jedyne lekarstwo na życie. Chcę mieć do niego prawo. Chcę mieć na nie receptę, niech leży przy łóżku”. Przypisy: [1] B. Gert, Ch. M. Culver, K. D. Clouser, „Bioetyka”, Wyd. Słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2009, s. 422. [2] Tamże, s. 460. [3] J. Mroczkowska, „Amerykańska wojna kultur”, Warszawa, Biblioteka „WIĘZI”, Warszawa 1999, s. 159. Skoro tu jesteś... ...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności. Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców! tutaj możesz dołączyć do grona naszych comiesięcznych Darczyńców tutaj możesz wesprzeć nas na Emilia Kaczmarek doktorantka w Instytucie Filozofii UW, gdzie zajmuje się bioetyką. Nauczycielka etyki. Stała współpracowniczka „Kultury Liberalnej”.
Etymologia i podział eutanazji Termin „eutanazja” pochodzi z języka greckiego i składa się z przedrost-ka „eu”, który oznacza dobry, łagodny, pomyślny oraz członu „thanatos”, czy-li śmierć. W czasach średniowiecznej Grecji, gdy pojęcie to się ukształtowało, znaczenie pojęcia eutanazji było zupełnie inne niż obecnie. Syn pani Jackiewicz cierpi na SSPE – podostre stwardniające zapalenie mózgu od wielu lat. Jego mózg zaatakował wirus odry. Po badaniach okazało się, że nosicielem wirusa był od czwartego roku życia, wtedy przechodził odrę. Ale wirus uaktywnił się dopiero w okresie dojrzewania, kiedy Krzysztof miał 16 lat. W ciągu pięciu miesięcy przestał chodzić, widzieć, mówić, przełykać. Po paru miesiącach matka zabrała go ze szpitala i przez wiele lat opiekowała się nim sama, dzień i noc. Po wypadku – kilka lat temu pani Barbara doznała urazu kręgosłupa – Krzysztof trafił do jednego z Zakładów Opiekuńczo – Leczniczych, bowiem nie istnieją w Polsce specjalistyczne ośrodki dla osób dorosły pozostających w stanach wegetatywnych, czy w stanie śpiączki. W 2009 roku matka Krzysztofa wystąpiła z dramatycznym apelem o eutanazję dla syna. Złożyła w tej sprawie wniosek do sądu. Sąd go oddalił. Magdalena Zagała: Była pani pogrążona w rozpaczy, mówiła pani w wywiadach, że chce pani eutanazji dla swojego syna, że gdyby oddychał przez respirator odłączyłaby go pani… Barbara Jackiewicz: Tak. Nic się nie zmieniło. Że podałaby pani mu truciznę w zastrzyku… Tak. Ile razy ma założony wenflon, to o tym myślę. Podałabym mu coś, żeby sobie usnął i dłużej już nie cierpiał. Niczyjego sumienia nie chcę obciążać, sama bym zrobiła zastrzyk. Apelowała pani, że odda komuś jego serce… Tak. Podtrzymuję każde słowo, które powiedziałam. On się strasznie męczy, a serce ma zdrowe. Kiedy pani podjęła tę decyzję o eutanazji? Po moim wypadku w 2009 roku, kiedy Krzyś trafił do zakładu. Dostałam telefon, że nie mogą go zacewnikować, że mam przyjechać. Okazało się, że wyjęli mu cewnik i zarosła mu cewka moczowa. Nie zapomnę tego, co działo się w szpitalu, kiedy lekarz przebijał mu cewkę, jak on cierpiał. Jak zobaczyłam te jego męki, brak empatii ze strony ludzi, którzy mają do czynienia z takim chorym, to wtedy podjęłam taką ostateczną decyzję. Jak ludzie zareagowali na to, co pani odważyła się głośno powiedzieć? Jedni byli za, inni mnie atakowali. Część osób się ode mnie odsunęło. Mówili mi, że zwariowałam. Księża mi tłumaczyli, że tak nie można. Zakonnice, że za mało się modlę. Byłam kiedyś wierząca. Ale ja nie widzę żadnego sensu w takim potwornym cierpieniu. Minęło już tyle lat... Nadal widzi pani tylko jedno rozwiązanie – eutanazję? To strasznie dramatyczna decyzja, bardzo trudna… To dla mnie okropne, ale nie mam wyjścia. Nie jestem zdrowa, jak coś mi się stanie, to on zostanie sam. Tyle razy już pani mówiła o sytuacji syna, swojej rozpaczy, i nic się nie dzieje. Wszyscy rozkładają bezradnie ręce? Tak. Nie ma dobrej opieki paliatywnej w Polsce. Znam to wszystko od wielu lat i uważam, że sytuacja jest tragiczna. W Warszawie, były trzy państwowe Zakłady Opiekuńczo- Lecznicze. Połączyły się i teraz jest spółka – Stołeczne Centrum Opiekuńczo- Lecznicze. Mój syn leży już 30 lat. Wymaga specjalistycznej opieki, ale nie ma dobrego miejsca, dla takich chorych. W szpitalu nikt go nie będzie trzymał, pozostają tylko te ZOL-e. W polskim systemie opieki medycznej nie ma takiej kategorii chorych, do których można go zaliczyć. Gdzie Krzysztof przebywa teraz? Jest w Zakładzie Opiekuńczo – Leczniczym na Bielanach, wcześniej był na Białołęce. Ja już tam na Białołękę nie dawałam rady jeździć, bo ja nie mogę teraz korzystać z autobusów, ze względu na mój uszkodzony kręgosłup. Jeździłam taksówkami, ale ile można?... Tam i z powrotem, to wychodzi 50 zł, i tak co drugi dzień. Po wielkich walkach, bo nie było tam miłej atmosfery na tej Białołęce, pisaniu do NFZ z prośbami, żeby go przenieść bliżej mojego miejsca zamieszkania, udało się. Zabrałam syna stamtąd. Jak opieka jest w tych ZOL-ach? Ja jestem wie pani, krańcowo już wyczerpana. Warunki jakie są w tych zakładach, jak to wszystko wygląda… ręce opadają. Tu na Bielanach, to jest budynek z lat 70., to był kiedyś Dom Kombatanta, przerobili go. Na jednym piętrze są zazwyczaj dwie pielęgniarki i bardzo dużo pensjonariuszy do pielęgnacji, pani sobie to wyobraża? W Polsce od lat brakuje w szpitalach profesjonalnych oddziałów geriatrycznych. Zakłady Opiekuńczo –Lecznicze to jedyne miejsca, gdzie trafiają starsi, chorujący ludzie. Tak. Pielęgniarki nie dają rady, za dużo mają osób do pielęgnacji, no i cały czas muszą wypisywać masę papierów, fizycznie nie da się tego wszystkiego zrobić. Syn powinien mieć co dwie, trzy godziny zmienianą pozycję, ale w takiej sytuacji, to jest niemożliwie, żeby one mogły mu poświęcić tak dużo czasu. Ja tych pielęgniarek nie obwiniam, to jest przeokropnie ciężka praca, tu chodzi o system opieki nad tymi ludźmi, tego systemu tak naprawdę nie ma. Nie ma miejsca, gdzie mój syn mógłby być traktowany godnie. Kiedy pani jedzie do syna? Jutro. Dziś właśnie piorę rzeczy, te jego koszulki. Boli mnie coraz bardziej kręgosłup. Mam zaleconą rehabilitację. Co drugi dzień jestem u syna. Nie daję radę, by jeszcze jeździć na rehabilitację, trudno jest mi pogodzić wszystko. Dziś jeszcze nie wyszłam z domu, bo nie mogę stanąć, tak mnie kolano boli. Ja chcę stworzyć mu namiastkę domu, odkąd trafił do tych zakładów. Zawsze mu prałam pościel w dobrym proszku, płukałam w dobrym płynie, żeby była pachnąca. Cały czas walczyłam o rurki, o cewniki. Bo kto ma interweniować? On sam się nie obroni. Ja mam takie wrażenie, że ludzie chorzy, starzy są niepotrzebni. To wszystko jest straszne. Krzyś ma tracheotomię, ma PEG-a, on się często psuje. Transportowanie go do szpitala, te karetki, to wszystko jest okropne. Przewozili go teraz, to zamiast go ubrać, jakoś zabezpieczyć dodatkowym kocem, śpiworem, to wzięli go tak po prostu. Potem jest zapalenie oskrzeli. W zeszłym tygodniu jego stan był ciężki. Cewka moczowa, jak pani mówiłam dawno już zarosła, mocz oddaje przez powłokę brzuszną, wypróżnianie musi być manualne. Dbam o wszystko. Rurkę kupiłam teraz do tracheotomii plastikową, miał taką posrebrzaną, to srebro się szybko zużywa i później ta patyna mu się wydziela w ustach. Czy on czuje? Czuje, czasem reaguje. Jak teraz miał uszkodzony ten PEG, to było widać, że cierpi. Wcześniej, jak go bolało, to wydawał odgłosy, ale zostały podrażnione struny głosowe i już nie wydaje żadnych dźwięków. Teraz, to ręce unosi do góry, i strasznie się ślini. I po tym, ja rozpoznaję. Syn był przez te wszystkie lata badany? W 89’ miał robioną tomografię, rezonans nie był robiony. W latach 80. lekarz mi mówił, że jedno płuco nie pracuje w pełni, że jedna nerka jest z kamieniem, na drugiej stwierdzono marskość. Nigdy potem już nie był badany tak kompleksowy. On ciągle ma ten brzuch rozdęty, ma słabą perystaltykę jelit. Nikt tego na głos nie chce powiedzieć, ale wiadomo – szkoda pieniędzy na badanie takiego chorego, jak mój syn. Jak pani sobie daje radę? Jak przyjeżdżam od niego po to jestem skonana. Nic w domu już nie robię, bo kręgosłup mnie tak boli, że tylko się rozciągam, żeby poczuć trochę ulgi. Mam zalecony wyjazd na rehabilitację, ale nie zostawię syna. Muszę być na bieżąco, jak coś się dzieje, to jadę z nim do szpitala. Teraz ostatnio, to dwa razy lądował w szpitalu, bo się z PEG-iem coś działo. Na pogotowiu, to mu lekarz na korytarzu tego PEG-a wyciągnął, ja na to wszystko patrzę… to płakać się chce. To nie są warunki dla takiego chorego. Były problemy z odleżynami? Tak. W zakładzie na Białołęce, nie miał dobrego materaca przeciwodleżynowego. Jego ciało zaczęło gnić, przecież on jest całkowicie sparaliżowany. Ja jak przyjeżdżałam to dbałam, ale wie pani, musiałabym tam zamieszkać. Pisali na mnie skargi, że się wtrącam. A inne osoby widząc, co robię, to mi mówiły: „Takiej matki tu nie było i długo nie będzie”. Odsunięto mnie, żebym nic nie robiła. Dwa lata temu przyszłam niespodziewanie w drugi dzień świąt. Godzina unoszę kołdrę, a tam smród gnijącego ciała. Rozpacz mnie ogarnęła, strasznie się zdenerwowałam. Zaczęłam działać, kupiłam inny materac. Udało się zaleczyć te odleżyny. Od kilku lat mówi pani otwarcie, że nie ma pani już siły… Jestem wykończona. Męczarnie mojego syna są przeokropne. Cały czas cierpi. Pamiętam każdy dzień z jego tragicznego życia, te trzydzieści lat. Byli lekarze, którzy mówili, że to co robię, to jest godne podziwu, ta moja determinacja, walka o syna, żeby jak najmniej cierpiał. Miał 16 lat jak doszło do uszkodzenia mózgu. Lekarze nie dawali szans. Mówili, że w takim stanie, to jest kwestia trzech lat, a on żyje już trzydzieści. Ale te trzydzieści lat, to jest też czas potwornej znieczulicy ludzkiej. Dramat. Jak teraz od kilku lat chodzę do tych zakładów, to zawsze myślę, co tam się znowu dzieje. Chodzi o godne warunki. Tyle razy o tym mówiłam. To nie może być rozwalające się łóżko, pościel spadająca na brudną podłogę, później znowu się nią na niego kładzie, bo nie ma gdzie położyć, bo zakład jest taki, jaki jest. Nie spełnia wymogów, ale kogo to obchodzi. O tym się nie mówi. Pani życie przez lata, to była ciągła opieka, dom stał się pani więzieniem... Tak. Przecież musiałam z nim być, nie mogłam wyjść, bałam się, że się zakrztusi, co dwie godziny go obracałam. Mycie, karmienie, pielęgnacja. I tak w kółko. Przez te wszystkie lata, na początku pełna lęku, nauczyłam się wszystkiego. Dziś mogłabym być dyplomowaną pielęgniarką. Byłam z synem dzień i noc. Czuwałam przy jego łóżku. Nikt nie wie, jak to jest. Taki chory, tyle lat leżący, wymaga pomocy specjalistów. Są różne problemy: wycieki z uszu, trzeba skonsultować z laryngologiem. Potrzebne są wizyty stomatologa, żeby ściągnąć kamień z zębów, sprawdzić, czy nie ma próchnicy. Dopóki był w domu, to ja umawiałam takie wizyty. Lekarze przyjeżdżali. Jak każda matka, sama opiekująca się chorym dzieckiem myśli pani, co będzie potem… nie da się od tych myśli uwolnić… Tak. Co z nim będzie, jak ja zamknę oczy? Nie mogę go zostawić. Mam już swoje lata, sama jestem chora. Naprawdę nie mam już siły. Chcę, żeby syn po prostu godnie skończył życie. Ja chcę tej eutanazji. Lekarka w szpitalu mi powiedziała: „Pani jest niekonsekwentna, chce pani eutanazji to, co pani przeszkadza, że syn jest zapluty, mokry, że goły pod kołdrą leży”. Ja jej odpowiedziałam: „Jestem bardzo konsekwentna. Ja walczę o godną śmierć mojego syna, w godny warunkach”. Co jeszcze przez te wszystkie lata pani słyszała? „To jest tylko ciało. Pani już nie ma syna. Niech pani go odda do przytułku i ułoży sobie życie na nowo”. Co pani chce teraz zrobić? Chcę pojechać z synem tam, gdzie eutanazja jest legalna, do Holandii albo do Belgii, ale koszty są duże, mnie na to nie stać. Ale gdyby znalazł się ktoś, kto zechciałby mi pomóc, finansowo i w załatwieniu formalności, to nie będę się wahać. Ci, którzy są przeciwko eutanazji, powinni pobyć z moim synem choć miesiąc, wtedy zobaczą, co znaczy takie życie. Dziękuję za rozmowę. Eutanazja na świecie. Duży wpływ na legalność eutanazji ma światopogląd społeczeństwa. Żadna z wielkich religii nie pochwala eutanazji, uznając ją za grzech wobec najwyższego dobra jakim jest życie ludzkie oraz wobec jego dawcy. Prym w legalizacji eutanazji wiedzie Europa. Już teraz eutanazja jest legalna w Holandii, Belgii
Ostatnio na świecie i w Polsce wiele się mówi o „prawie do eutanazji”. Wydaje się jednak, że popierający eutanazję czasem albo nie wiedzą, o co walczą, albo celowo próbują wprowadzić zamieszanie się, że etykietkę „eutanazja” otrzymuje leczenie przeciwbólowe terminalnie chorych osób i rezygnacja z uporczywej terapii. Również pojęcia eutanazji czynnej i biernej bywają tak wymieszane, że trudno właściwie sytuację ocenić. Czy to popierając, czy sprzeciwiając się eutanazji, warto mieć jasną świadomość, o co się walczy. Proponuję zatem uporządkowanie pierwsza - uporczywa terapiaWyobraźmy sobie następującą sytuację: człowiek jest poważnie chory, dotychczasowe próby leczenia przyczynowego się nie powiodły. Można wprawdzie próbować podjąć jakieś nadzwyczajne działania, ale doświadczenie wskazuje, że szanse powodzenia są bardzo niewielkie, żeby nie powiedzieć żadne, a jeśli coś się da osiągnąć, to będzie to jedynie niewielkie przedłużenie życia. Ceną jest wysiłek chorego, dodatkowe i w sumie niepotrzebne cierpienia, również brak czasu i sił na przeżycie własnego umierania i dokończenie swoich takiej sytuacji lekarz i pacjent mogą z takiego nadzwyczajnego leczenia zrezygnować. Ważne jest, by nie oznaczało to rezygnacji z tych zwyczajnych metod terapii, które są konieczne dla poprawy komfortu przeżywania ostatnich dni czy tygodni. W żadnym wypadku nie można też uznać za „nadzwyczajną metodę leczenia” karmienia i pojenia chorego. Odmowa tych ostatnich byłaby równoznaczna z druga - leczenie przeciwbóloweW niektórych chorobach - zwłaszcza nowotworowych - opanowanie bólu wymaga podawania narkotyków. Leczenie to wzbudza wiele kontrowersji, z kilku podając ciężko choremu człowiekowi morfinę często zdaje sobie sprawę, że może to skrócić jego życie o kilka dni, gdyż zmniejsza niektóre możliwości kompensacyjne organizmu. Z drugiej strony - jest to leczenie konieczne dla zmniejszenia bólu czy duszności. Takie leczenie jest uprawnione, gdyż jego celem nie jest pozbawienie człowieka życia, a zmniejszenie jego cierpień. Śmierć człowieka nadal jest śmiercią naturalną, a nie spowodowaną podaniem kwestia dotyczy przewlekłego stosowania narkotyków i możliwości uzależnienia. U osób śmiertelnie chorych, otrzymujących narkotyki jako leczenie przeciwbólowe, tego problemu się nie rozważa. Najczęściej w tej sytuacji uzależnienie nie zdąży się rozwinąć, ale nawet jeśli tak się stanie, i tak nie ustanie przyczyna bólu, a zatem pacjent będzie otrzymywał narkotyki do końca życia. Nie powstanie problem odstawienia narkotyku. Nie należy ograniczać z tego powodu podawania leków, które pozwolą człowiekowi względnie komfortowo przeżyć ostatni dany mu jest w tym kontekście jedna uwaga. Narkotyki w dużych dawkach mogą doprowadzić człowieka do stanu, w którym pogrąży się on w półśnie. Należy pamiętać, że to leczenie ma mu pomóc, zatem nie powinno przeszkodzić mu w wypełnieniu jego obowiązków - duchowych, wobec rodziny, prawnych i innych, które mogą być dla niego istotne. Człowiek powinien mieć możliwość zamknięcia swoich spraw na ziemi i nie wolno mu jej bierna - czyli zaniechanie leczeniaKiedy wobec tego mówimy o eutanazji biernej? Wtedy, gdy człowiekowi odmawia się leczenia, które mogłoby przynieść poprawę lub wyleczenie, w imię nieprzedłużania jego - pełnego cierpień - życia. Byłoby nią na przykład nieleczenie zapalenia płuc u osoby sparaliżowanej czy u dziecka z zaawansowanymi wadami wrodzonymi. Zapalenie płuc można wyleczyć, a celem odstąpienia od leczenia jest w tym wypadku spowodowanie śmierci osoby, której życie jest - naszym lub jej zdaniem - zbyt uciążliwe lub czynna - czyli czynne działanie w celu spowodowania śmierciMetoda może być różna. Może to być - i najczęściej jest - podanie leku, który zatrzyma akcję serca czy oddech. Nie ma tu znaczenia rodzaj podawanego środka. Czynną eutanazją będzie podanie wspomnianej wyżej morfiny, jeśli poda się ją w dawce, która ma spowodować, że człowiek przestanie oddychać. Ważny jest cel "z litości"Warto na koniec dodać, że eutanazją nazywamy spowodowane współczuciem zabicie człowieka na jego życzenie. Nadużyciem jest nazywanie eutanazją sytuacji gdy lekarz podał pacjentce morfinę w śmiertelnej dawce nie informując o tym ani jej samej, ani jej siostry „bo były gorliwymi katoliczkami i nigdy by się nie zgodziły”, a on musiał „postąpić humanitarnie”. W tym przypadku mówienie o „eutanazji” jest eufemizmem - mamy do czynienia ze zwykłym definicji. Kościół sprzeciwia się eutanazji biernej i czynnej, dopuszcza natomiast rezygnację z uporczywej terapii i leczenie przeciwbólowe. Opowiadając się za lub przeciw warto wiedzieć, o czym mówimy. Warto również rozumieć te pojęcia dla siebie. Z chorobą i śmiercią spotykamy się wszyscy, najpierw w rodzinie, kiedyś z własną. Warto wiedzieć, by nasza niewiedza nie spowodowała, że ktoś bliski będzie cierpiał ponad miarę, ale też by współczucie drugiemu człowiekowi i bezradność wobec cierpienia nie doprowadziły nas do błędnych decyzji.
6g3V79.
  • uum357l8se.pages.dev/372
  • uum357l8se.pages.dev/35
  • uum357l8se.pages.dev/1
  • uum357l8se.pages.dev/169
  • uum357l8se.pages.dev/4
  • uum357l8se.pages.dev/260
  • uum357l8se.pages.dev/300
  • uum357l8se.pages.dev/203
  • uum357l8se.pages.dev/9
  • znam to z eutanazji